zdrowie

Suchy post dla zdrowia

Suchy post dla zdrowia

Wielu osobom może się zdawać – właśnie tak było w moim przypadku – że głodówka wykluczająca picie wody to raczej ekstremalny, i niekoniecznie optymalny, pomysł na zdrowie. W końcu ze wszystkich stron docierają do nas zalecenia, by wypijać kilka litrów płynów dziennie. I że to jest zdrowe. Bez jedzenia – zapewne tak właśnie myśli przeciętny człowiek – można funkcjonować, można nawet poczuć się lepiej. Ale bez picia? A jednak – zgodnie z nowymi trendami bazującymi na prastarych zwyczajach i, niestety, nielicznych jeszcze badaniach suchy post niesie ze sobą wiele korzyści zdrowotnych. Mówi się nawet, że pod względem benefitów przewyższają trzykrotnie głodówkę na wodzie. Co oznacza, że jedna doba takiego postu ma leczniczy potencjał 72 godzin na samej wodzie. Chcecie dowiedzieć się więcej o suchym poście i dlaczego warto spojrzeć na tę metodę przychylnym okiem? Jeśli tak, zapraszam do lektury!

Tradycja suchego postu

Suchy post jest to taki rodzaj głodówki podczas której nie spożywamy żadnych pokarmów ani płynów. Tradycja takiego postu liczy sobie tysiące lat a jego stosowanie w kontekście religijnym znane jest wśród Żydów czy Muzułmanów. W tradycji greckiej post też był znany, a popularny lekarz Hipokrates miał powiedzieć: „Jedzenie w trakcie choroby oznacza, że karmisz ją” (To eat when you are sick is to feed your sickness). Głodówka podczas Ramadanu stanowi jeden z pięciu filarów Islamu i jego wyznawcy w tym czasie muszą powstrzymać się od spożywania jedzenia i picia od wschodu do zachodu słońca. Podobno tradycja suchego postu istnieje też w Rosji. Rosyjski lekarz dr Sergei Filonov praktykuje tę metodę leczniczą od lat, a jej efekt terapeutyczny miał szansę zaobserwować wśród tysięcy swoich pacjentów. Szczegółowo o korzyściach z tego postu pisze w swojej książce Dry limotherapy – myths and realityi. Te rodzaj głodówki dr Filonov u niektórych osób stosował nawet do 18 dni. Widzimy zatem, że człowiek może przeżyć bez wody dłużej, niżby się zdawało. Zgodnie z tezami Rosjanina suchy post pozwala na szybką eliminację słabych i patologicznych komórek jak również wszelkich mikroorganizmów czy pasożytów. 

Ponadto suchy post jest bardziej efektywny w spalaniu tłuszczu niż tradycyjna głodówka. Dzieje się tak dlatego, że tłuszcz staje się źródłem tzw. wody metabolicznej. Okazuje się, że właśnie ta tkanka jest w tę wodę najbardziej zasobna – spalenie 100 g tłuszczu dostarcza 110 g wody podczas gdy z tej samej ilości węglowodanów uzyskujemy jedynie 50 g wody.

Suchy post i dane naukowe

Niestety w bogatej literaturze naukowej mało jest danych na temat efektów suchego postu. Większość badań dotyczy Muzułmanów stosujących ten rodzaj postu w trakcie Ramadanu. Ramadan jest dziewiątym i świętym miesiącem kalendarza muzułmańskiego. W trakcie ramadanu muzułmaninowi wolno spożywać posiłki i pić jedynie przed świtem i po zmierzchu. Dlatego w tym czasie jedzą oni dwa posiłki dziennie i poszczą przez okres ok. 16 godzin w ciągu dnia. 

Zmniejsza stany zapalne

Suchy post zmniejsza poziom markerów stanu zapalnegoii. U osób stosujących ramadan zaobserwowano: obniżone poziomy prozapalnych cytokin IL-6, IL-1beta i TNF-alfa, mniejsze wartości CRP, niższy poziom chemokin CXC

Wspiera optymalne zdrowie mózgu

W jednym z badańiii wśród 22 kobiet i 7 mężczyzn poszczących w czasie ramadanu obserwowano zwiększony poziom BDNF, serotoniny i NGF. BDNF (Brain Derived Neurotrophic Factor), to białko wspierające przetrwanie istniejących neuronów oraz powstawanie i różnicowanie się nowych (więcej na ten temat w naszym artykule http://oxymedica.pl/bdnf-czyli-zrobic-by-mozg-pozostal-wiecznie-mlody/). Natomiast NGF, czyli czynnik wzrostu nerwów, również odgrywa ważną rolę w rozwoju i wzroście komórek nerwowych. Serotonina zaś jest neuroprzekaźnikiem regulującym nastrój i podstawowe funkcje życiowe człowieka. Jej niski poziom może wywoływać depresję i niepokój. 

Może wspierać zdrowie cukrzyków

Zgodnie z badaniemiv z 2014 r. przeprowadzonymi na osobach stosujących ramadan okazało się, że ich poziom glukozy był wyraźnie niższy niż przed rozpoczęciem postu. A pamiętajmy, że zbyt wysoki poziom glukozy wpływa negatywnie na nasze zdrowie i prowadzi do insulinooporności.

Wersja do oglądania:

iFilonov, Siergiej, Dry limotherapy

iihttps://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC5712070/

iiihttps://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC5505095/

ivhttps://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/25162734

vhttps://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3487759/

Elastyczność metaboliczna i jej korzyści

Elastyczność metaboliczna i jej korzyści

Wiele się mówi o dietach i różnych sposobach restrykcji kalorycznej w celu czy to zachowania optymalnego zdrowia i smukłej sylwetki, czy też w celu odzyskania takowych. Trochę mało natomiast poświęca się uwagi czemuś, co według mnie jest podstawą efektywnego spalania zarówno zjedzonego pożywienia, jak i zmagazynowanego tłuszczu. Taką właśnie podstawą jest elastyczność metaboliczna. Dzięki niej nasz organizm z łatwością przełącza się z trybu skorzystania z glukozy w tryb pozyskiwania energii z ketonów, dzięki niej z łatwością zaliczamy poranny trening cardio na pusty żołądek, bo nasz organizm bez najmniejszych problemów sięga po paliwo ze zmagazynowanych zapasów. Dziś o tym, dlaczego współczesny człowiek ma problem z elastycznością metaboliczną, co możemy zrobić, by ją odzyskać i jakie przyniesie nam to korzyści.

Okresy głodu jako naturalny element życia

Zawsze w dziejach ludzkości okresy jedzenia przeplatały się okresami głodu wymuszanymi przez warunki zewnętrzne. Dopiero od niedawna (czyli od kilku dziesięcioleci) człowiek żyjący w cywilizowanym świecie nie doświadcza cyklicznego braku pożywienia. Wręcz przeciwnie – cywilizowany człowiek współczesny cierpi na chroniczny nadmiar pożywienia i najczęściej je o wiele więcej, niż powinien. Popularne zalecenia żywieniowe obrały dość specyficzny tor i wmawiają ludziom, by jedli często i mało. Taki tryb żywienia prowadzi do przestawienia się organizmu na czerpanie paliwa jedynie z węglowodanów. Jeśli nie dostarczymy ich ponownie na czas, organizm (który zatracił elastyczność metaboliczną) nie radzi sobie z pozyskaniem jej ze zgromadzonych zapasów w związku z czym zaczynamy odczuwać rozdrażnienie, osłabienie, niepokój czy też nie możemy się skupić.

Adaptacja do warunków

Elastyczność metaboliczna jest bardzo sprytnym mechanizmem, który od zawsze pozwalał człowiekowi dostosowywać się do zmiennych warunków. Dzięki adaptacjom metabolizmu organizm może sprawnie zarządzać energią – tym, w jaki sposób jest ona wytwarzana i magazynowana. A energię organizm może pozyskiwać bądź z glukozy, bądź z ketonów. Sprawne przełączanie się pomiędzy tymi źródłami energii chroni nas przed chorobami metabolicznymi podczas gdy nierównowaga w wykorzystywaniu glukozy i kwasów tłuszczowych jako paliwa może prowadzić do schorzeń typu cukrzyca typu 2, choroby sercowo-naczyniowe czy też otyłość.

Czy jestem nieelastyczny metabolicznie?

Tak jak wspomnieliśmy wcześniej, dieta i tryb życia współczesnego człowieka nie sprzyjają zachowaniu elastyczności metabolicznej. Ale po czym możemy poznać, że na pewno nam jej brakuje? Najprawdopodobniej twój metabolizm potrzebuje naprawy jeśli:

  • nie jesteś w stanie funkcjonować po 5 godzinach od posiłku
  • po obiedzie czujesz się ociężały i brakuje ci energii do działania
  • musisz podjadać pomiędzy posiłkami
  • źle znosisz głodówkę
  • trudno ci funkcjonować bez różnego typu stymulantów (kawa, herbata, napoje energetyzujące)

Insulinooporność i leniwe mitochondria

A jaka jest przyczyna takiego stanu? Co się stało, że nasz organizm przestał funkcjonować w sposób optymalny? Tak jak podkreślamy – dieta i tryb życia współczesnego człowieka są dalekie od ideału. Posiłki oparte na przetworzonych produktach o wysokim indeksie glikemicznym a do tego brak ruchu to już wystarczające czynniki, by namieszać w naszym metabolizmie. Nieustanne niemalże wytwarzanie insuliny w odpowiedzi na podaż węglowodanów z czasem może prowadzić do tak powszechnej insulinooporności. Normalnie, gdy spożywamy posiłek, poziom insuliny rośnie, a komórki przygotowują się na przyjęcie glukozy. Dzięki mitochondriom jest ona przetwarzana na energię. Wszelki nadmiar glukozy natomiast magazynowany jest w postaci glikogenu lub triglicerydów. W czasie, kiedy nie dostarczamy pożywienia, organizm czerpie z tych właśnie zapasów. Jeśli jednak cierpimy na insulinooporność, a nasze mitochondria nie działają sprawnie, procesy te są upośledzone. Długotrwałe dysfunkcje metaboliczne prowadzą do zmniejszenia ilości mitochondriów w mięśniach. Zgodnie z badaniem1 z 2007 r. osoby elastyczne metabolicznie mają w mięśniach większą ilość mitochondriów niż osoby cierpiące z powodu jej braku. Ponadto osoby nieelastyczne metabolicznie mają nie tylko mniej mitochondriów, ale są one nieefektywne w produkcji energii. A to wszystko prowadzi do tego, że sprawne przełączanie się pomiędzy różnymi rodzajami paliw jest wręcz niemożliwe, zaś pojadanie staje się konieczne dla zachowania potrzebnego poziomu energii.

Jak przywrócić utraconą elastyczność metaboliczną?

Optymistyczną nowiną jest ta, że skoro sami doprowadziliśmy do upośledzenia naszego metabolizmu, sami możemy go naprawić. Wystarczy jedynie dokonać pewnych zmian w nawykach. A co dokładnie możemy zrobić w celu przywrócenia elastyczności metabolicznej?

1. Ćwiczenia

Wysiłek fizyczny pomaga w naprawie metabolizmu poprzez dwa ważne czynniki – niweluje insulinooporność oraz zwiększa biogenezę mitochondriów, czyli powstawanie nowych „elektrowni” w naszym organizmie. Ćwiczenia poprawiają insulinooporność poprzez zwiększone wykorzystanie glukozy przez mięśnie szkieletowe. Jeśli już zaczniemy ćwiczyć, ważna staje się różnorodność treningu – ponieważ z czasem organizm się przyzwyczaja warto podejmować odmienne formy treningu (o różnej intensywności i angażujące różne partie mięśni). Zgodnie z badaniami2 już ćwiczenia o średniej intensywności o długości 45 min. jak również 15 minutowy spacer mogą bardzo korzystnie wpływać na poziom insuliny i glukozy we krwi. Natomiast intensywny trening (High Intensity Interval Training) okazuje się bardzo skuteczny w zmniejszaniu poziomu glukozy na czczo, redukowaniu wagi, insulinooporności oraz wystąpienia cukrzycy typu 2 u osób z grupy ryzyka3.

2. Dieta niskowęglowodanowa

Za każdym razem gdy ograniczamy spożycie węglowodanów nasz organizm będzie musiał nauczyć się korzystać z tłuszczu jako paliwa. Stosując dietę niskowęglowodanową przyzwyczajamy nasz organizm jak to robić. Dzięki temu wzmacniamy nasze mitochondria poprawiając ich umiejętność spalania tłuszczu oraz możemy nawet doprowadzić do biogenezy mitochondriów. Poza tym stosowanie diety ketogenicznej, głodówek oraz restrykcji kalorycznej również wpływa korzystnie na odzyskanie elastyczności metabolicznej.

3. Ekspozycja na zimno

Okazuje się również, że ekspozycja na zimno (na przykład kriokomora, morsowanie czy zimne prysznice) ma korzystny wpływ na optymalizację metabolizmu poprzez aktywację brunatnej tkanki tłuszczowej4

4. Antyoksydanty

Niekorzystnie na metabolizm działają stany zapalne i stres oksydacyjny. Okazuje się, że antyoksydanty mogą okazać się pomocne w rozwiązywaniu tych problemów5. Warto zatem dodać do naszej diety produkty bogate w antyoksydanty – zielone warzywa liściaste, jagody, borówki, przyprawy czy też inne wielokolorowe warzywa i owoce.

Metody odzyskania elastyczności metabolicznej nie różnią się od metod dbałości o zdrowie czy jego odzyskiwania. Aktywność fizyczna oraz żywienie to dwa ważne filary, na których opiera się nasze zdrowie. Zyski mogą być naprawdę ogromne w stosunku do nakładów. Owszem, wprowadzanie zmian i nowych nawyków może stanowić wyzwanie. Ale wraz z upływem czasu zdrowy tryb życia stanie się codziennością, która przychodzi do nas bezwysiłkowo. Dlatego warto zainwestować w elastyczność metaboliczną, które daje nam wolność, energię i pozwala w pełni cieszyć się życiem.

Wersja do oglądania:

Sucha głodówka dla zdrowia

Sucha głodówka dla zdrowia

Wielu osobom może się zdawać – właśnie tak było w moim przypadku – że głodówka wykluczająca picie wody to raczej ekstremalny, i niekoniecznie rozsądny, pomysł na zdrowie. W końcu ze wszystkich stron docierają do nas zalecenia, by wypijać kilka litrów płynów dziennie. Bez jedzenia – zapewne tak właśnie myśli przeciętny człowiek – można funkcjonować, można nawet poczuć się lepiej. Ale bez picia? A jednak – zgodnie z nowymi trendami bazującymi na prastarych zwyczajach i, niestety, nielicznych jeszcze badaniach suchy post niesie ze sobą wiele korzyści zdrowotnych. Mówi się nawet, że pod względem benefitów przewyższa trzykrotnie głodówkę na wodzie. Co oznacza, że jedna doba takiego postu ma leczniczy potencjał 72 godzin na wodzie. Chcecie dowiedzieć się więcej o suchym poście i dlaczego warto spojrzeć na tę metodę przychylnym okiem? Jeśli tak, zapraszam do lektury!

Tradycja suchego postu

Suchy post jest to taki rodzaj głodówki podczas której nie spożywamy żadnych pokarmów ani płynów. Tradycja tego postu liczy sobie tysiące lat, a jego stosowanie w kontekście religijnym znane jest wśród Żydów czy Muzułmanów. Znany zapewne wszystkim lekarz Hipokrates, który bardzo często zwracał uwagę na związek diety z naszym samopoczuciem i stanem zdrowia, miał powiedzieć: „Jedzenie w trakcie choroby oznacza, że karmisz ją” (To eat when you are sick is to feed your sickness). Głodówka w trakcie Ramadanu stanowi jeden z pięciu filarów Islamu i jego wyznawcy w tym czasie muszą powstrzymać się od spożywania jedzenia i picia od wschodu do zachodu słońca. Podobno tradycja suchego postu istnieje też w Rosji. 

Wewnętrzna woda

Wydawać by się mogło, że brak podaży wody nie jest ani bezpieczny, ani tym bardziej leczniczy. Okazuje się jednak, że organizm jest w stanie produkować swoją własną wodę. I najbardziej efektywną tkanką w pozyskiwaniu wody jest tłuszcz. W związku z tym suchy post jest skuteczniejszy w spalaniu tłuszczu niż tradycyjna głodówka. Gdy tłuszcz staje się źródłem tzw. wody metabolicznej spala się go więcej niż na tradycyjnym poście. Spalenie 100 g tłuszczu dostarcza 110 g wody podczas gdy z tej samej ilości węglowodanów uzyskujemy jedynie 50 g wody.

Dr Siergiej Filonov i jego obserwacje

Rosyjski lekarz dr Sergei Filonov praktykuje tę metodę leczniczą od lat, a jej efekty terapeutyczne miał szansę zaobserwować wśród tysięcy swoich pacjentów. Na pomysł takiego rodzaju postu wpadł podpatrując zachowanie zwierząt. Zgodnie z jego obserwacjami te zwierzęta, których dotykały ciężki choroby rezygnowały zarówno z jedzenia i picia na kilka dni dając organizmowi możliwość pełnej regeneracji. Samo jedzenie odrzucały te zwierzęta, które cierpiały na mniej dotkliwe schorzenia. Szczegółowo o korzyściach płynących z tego postu dr Filonov pisze w swojej książce Dry limotherapy – myths and reality. 1 Taki rodzaj głodówki u niektórych osób Rosjanin stosował nawet do 18 dni. Widzimy zatem, że człowiek może przeżyć bez wody dłużej, niżby się zdawało. Zgodnie z tezami Filonova suchy post pozwala na szybką eliminację słabych i patologicznych komórek jak również wszelkich mikroorganizmów czy pasożytów. 

Suchy post i dane naukowe

Niestety w bogatej literaturze naukowej mało jest danych na temat efektów suchego postu. Większość badań dotyczy Muzułmanów stosujących ten rodzaj postu w trakcie Ramadanu. Ramadan jest dziewiątym i świętym miesiącem kalendarza muzułmańskiego. W trakcie Ramadanu muzułmaninowi wolno spożywać posiłki i pić jedynie przed świtem i po zmierzchu. Dlatego w tym czasie jedzą oni dwa posiłki dziennie i poszczą przez okres ok. 15 godzin w ciągu dnia. 

Post stymuluje autofagię

Autofagia oznacza dosłownie „samozjadanie” i polega na trawieniu przez komórkę obumarłych lub uszkodzonych elementów jej struktury. Pierwsze wzmianki o autofagii możemy odnaleźć w badaniach przeprowadzonych w latach 60. ubiegłego stulecia. Jednak dokładniej zbadał ją dopiero profesor Yoshinori Ohsumi, za co w 2016 r. uzyskał nagrodę Nobla w dziedzinie medycyny i fizjologii.

Kluczowym aktywatorem autofagii jest deprywacja pożywienia. Proces ten jest ściśle skorelowany ze zmianami poziomu hormonów glukagonu i insuliny. Gdy wzrasta poziom insuliny, spada poziom glukagonu, i odwrotnie. Gdy spożywamy posiłek, poziom insuliny wzrasta, spada natomiast poziom glukagonu. Tymczasem gdy pościmy, spada poziom insuliny, a wzrasta glukagonu. I właśnie ten wzrost poziomu glukagonu stymuluje proces autofagii. W związku z tym post stanowi największy znany czynnik wyzwalający autofagię. I nie chodzi tutaj o ograniczenie kalorii czy jakąś specjalną dietę. Chodzi o post, bowiem dla zahamowania autofagii wystarcza nawet niewielka ilość jedzenia – glukoza, insulina i białko wyłączają proces autofagii, nawet ich bardzo niewielka ilość.

Autofagia jest niezwykle istotnym procesem dla zachowania życia i zdrowia organizmu. Komórki ciała w trakcie całego swojego życia magazynują zbędne produkty przemiany materii. Autofagia zapewnia eliminację zużytych lub uszkodzonych części komórek bez konieczności uśmiercania owych komórek. Autofagia zachodzi w komórkach w odpowiedzi na działanie wielu czynników takich jak infekcje bakteryjne lub wirusowe, niedobór substancji odżywczych, uszkodzenia wywołane toksynami, cytokiny indukujące stan zapalny czy mutacje DNA. Istnieje wiele rodzajów autofagii, ale najważniejszym z punktu widzenia organizmu ludzkiego jest makroautofagia. Polega ona na niszczeniu organelli wewnątrzkomórkowych za pomocą specjalnych struktur zwanych autofagosomami oraz lizosomów zawierających enzymy trawienne. Degradowane w ten sposób elementy komórki ulegają rozkładowi na proste związki organiczne, które mogą być dalej wykorzystywane przez komórkę. Z tego względu autofagię zwykło się nazywać również „recyklingiem komórkowym”. Jak widzimy zatem, autofagia jest częściowo recykligiem, częściowo metodą usuwania śmieci, częściowo metodą obrony i po części metodą zarządzania energią. Jest zatem niezwykle ważna dla utrzymania przez komórkę naturalnej równowagi i stanu homeostazy. Jeśli proces ten nie przebiega sprawnie, obciążone toksynami komórki zaczynają pracować niewłaściwie, po czym umierają. Coraz więcej badań potwierdza, że przebiegający nieprawidłowo proces autofagii odbija się niekorzystnie na naszym stanie i może doprowadzić do powstania różnych schorzeń, takich jak cukrzyca, otyłość, choroby układu krążenia czy nowotwory. Natomiast sprawna autofagia pełni bardzo ważną rolę w infekcjach prowadząc do ich zwalczenia, sprzyja również aktywacji i zwiększeniu odporności nabytej gwarantując lepszą prezentację komórkom immunologicznym antygenów zarówno wirusowych, jak i nowotworowych.

Większość danych jest zgodna – aby aktywować głębokie procesy autofagii należy powstrzymać się od jedzenia na 72 godziny. Trzy dni postu to dla niektórych duże wyzwanie. Wygląda na to, że suchy post, o którym się mówi, że jest trzy razy silniejszy niż ten na wodzie, może aktywować autofagię już w pierwszej dobie. Wszystko oczywiście zależy od ilości glikogenu zmagazynowanego w wątrobie, dlatego warto – aby przyspieszyć autofagię – na kilka dni przed planowanym postem stosować dietę niskowęglowodanową lub jakąś inną formę deficytu kalorycznego. Więcej na temat autofagii znajdziecie we wcześniejszych postach na naszym blogu.

Zwiększa produkcję komórek macierzystych i hormonu wzrostu

Hormon wzrostu (HGH, Human Growth Hormone) produkowany jest przez komórki przysadki mózgowej. Jego wydzielanie odbywa się pulsacyjnie, a częstotliwość i intensywność zależne są od wieku. Im jesteśmy starsi, tym mniej hormonu wzrostu wydziela nasz organizm. To dlatego, że jak sama nazwa wskazuje, hormon ten odpowiedzialny jest głównie za nasz wzrost i rozwój. Ale nie tylko. Pełni on również ważne funkcje w spalaniu tłuszczu, zachowaniu masy mięśniowej, spowalnianiu procesów starzenia i optymalnej regeneracji organizmu. Na szczęście są różne metody mogące zwiększa wydzielanie HGH. Jedną z nich jest głodówka.

Hormon wzrostu jest wytwarzany kiedy nie jemy. Jeśli większość czasu dostarczamy naszemu organizmowi pokarmy produkcja HGH zostaje wstrzymana ponieważ organizm czerpie energię z pożywienia. Omijanie posiłków wprowadza nas w stan deficytu energetycznego i stanowi bodziec dla uwolnienia hormonu wzrostu. Już po 24 godzinach głodówki wzrost wytwarzania hormonu wzrostu wynosi średnio 1300 % dla kobiet i 2000 % dla mężczyzn. 2

Zmniejsza stany zapalne

Suchy post zmniejsza poziom markerów stanu zapalnego. 3 U osób stosujących Ramadan zaobserwowano: obniżone poziomy prozapalnych cytokin IL-6, IL-1beta i TNF-alfa, mniejsze wartości CRP, niższy poziom chemokin CXC.

Wspiera optymalne zdrowie mózgu

W jednym z badań4 wśród 22 kobiet i 7 mężczyzn poszczących w czasie ramadanu obserwowano zwiększony poziom BDNF, serotoniny i NGF. BDNF (Brain Derived Neurotrophic Factor), to białko wspierające przetrwanie istniejących neuronów oraz powstawanie i różnicowanie się nowych (więcej na ten temat w naszym artykule http://oxymedica.pl/bdnf-czyli-zrobic-by-mozg-pozostal-wiecznie-mlody/). Natomiast NGF, czyli czynnik wzrostu nerwów, również odgrywa ważną rolę w rozwoju i wzroście komórek nerwowych. Serotonina zaś jest neuroprzekaźnikiem regulującym nastrój i podstawowe funkcje życiowe człowieka. Jej niski poziom może wywoływać depresję i niepokój. 

Może wspierać zdrowie cukrzyków

Zgodnie z badaniem5 z 2014 r. przeprowadzonymi na osobach stosujących Ramadan okazało się, że ich poziom glukozy był wyraźnie niższy niż przed rozpoczęciem postu. A pamiętajmy, że zbyt wysoki poziom glukozy wpływa negatywnie na nasze zdrowie i prowadzi do insulinooporności.

Chroni przed miażdżycą

Zgodnie z badaniem6 przeprowadzonym w celu przyjrzenia się wpływowi Ramadanu na ryzyko wystąpienia chorób sercowych okazało się, że tego typu post znacznie je zmniejsza. W badaniu wzięło udział 38 mężczyzn i 44 kobiety w wieku 29-70 lat z historią bądź choroby niedokrwiennej serca, zespołu metabolicznego bądź chorobą naczyń mózgowych. Uczestnicy pościli co najmniej przez 10 dni. Badanie potwierdziło, że tego typu post w sposób znaczny obniżył współczynnik ryzyka choroby sercowo-naczyniowej. Obserwowano wzrost poziomu HDL, spadek ogólnego cholesterolu, trójglicerydów, LDL, obniżenie ciśnienia, BMI oraz obwodów talii po Ramadanie. 

Pomaga zgubić zbędny tłuszcz przy zachowaniu mięśni

Oczywiście wszelki deficyt kaloryczny zaowocuje spadkiem wagi. Warto jednak pamiętać, że trwała redukcja nadprogramowych kilogramów powinna być efektem racjonalnego odżywiania i długofalowej zmiany nawyków. Z pewnością głodówka może nam pomóc w takim restarcie bowiem każdy, kto ma za sobą tego typu doświadczenie wie, że uwrażliwia ona nasz organizm na spożywane pokarmy i sprawia, że naturalnie odrzucamy produkty niezdrowe. Nasze nawyki żywieniowe również stają się bardziej świadome i przestajemy pokarmem zaspokajać inne potrzeby, co wraz z upływem czasu prowadzi do ustabilizowania wagi na optymalnym dla nas poziomie. 

Wracając do danych naukowych ponownie przywołamy jedno z badań7 przeprowadzone wśród 43 zdrowych pracowników medycznych ze szpitala Dr. Cipto Mangunkusumo General Hospital w Indonezji. Uczestników badania przebadano przed, po 28-dniowym poście oraz miesiąc po jego zakończeniu. Zgodnie z nim w 28 dniu postu waga uczestników, BMI oraz ilość tłuszczu znacząco zmalały. Natomiast waga mięśni oraz podaż kaloryczna nie zmieniły się w sposób znaczący. Niestety, po miesiącu od postu waga i inne parametry wróciły do wyników z pierwszego dnia. Dlatego – tak jak pisałam na początku – bez zmiany nawyków rezultaty osiągnięte przez post nie będą trwałe. Jednak z pewnością łatwiej zmienić nawyki gdy już osiągnęliśmy upragniony cel, czujemy się lepiej i dzięki temu mamy więcej energii do działania.

Chroni przed osteoporozą

Zgodnie z badaniem 8 wpływu Ramadanu na stan kości tego typu post może mieć korzystny wpływ na ich zdrowie. Dzieje się tak poprzez modulację wytwarzania parathormonu (PTH) w sposób, który sprzyja zachowaniu zdrowia kości.

Przeciwwskazania

Warto zdawać sobie sprawę, że suchy post jest większym wyzwaniem niż głodówka na wodzie. Dlatego zanim podejmiemy się tej formy restrykcji dietetycznej dobrze mieć za sobą już wcześniejsze eksperymenty z różnymi rodzajami postów. I chociaż jest to metoda lecznicza i wspomniany dr Filonov stosuje ją u chorych pacjentów, osobiście uważam że aby na taki post się zdecydować najlepiej być osobą zdrową oraz, dodatkowo, mającą wcześniejsze doświadczenia z podobnymi, choć mniej ekstremalnymi, praktykami. Pamiętajmy też, że już kilkunastogodzinny post tego rodzaju niesie ze sobą liczne korzyści (tak jak w przypadku Ramadanu) także może warto zacząć od małych kroków. 

Filonov podaje też przeciwwskazania do takiego postu. Są to: nowotwory złośliwe i hematologiczne, aktywna gruźlica, nadczynność tarczycy, marskość wątroby, pyo-inflammatory diseases układu oddechowego lub pokarmowego, niewydolność krążenia II i III stopnia, utrzymujący się nieregularny rytm serca, wyraźna niedowaga, zakrzepowe zapalenie żył i zakrzepica, ciąża i karmienie, dzieci (do 14 roku życia) oraz osoby starsze (po 70 roku życia).

Dla nielubiących czytać:

Bibliografia:

https://www.sciencedirect.com/science/article/pii/S221226721500163X

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC4274578/

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/27279831

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/28922096

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/25162734

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC5505095/

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3487759/

6 sposobów na silniejszy układ odpornościowy

6 sposobów na silniejszy układ odpornościowy

Każdego dnia stykamy się z milionami różnych mikroorganizmów i wirusów. Te maleńkie, bardzo proste formy życia (lub informacji, bo wirusów za formy życia się nie uznaje) zamieszkiwały naszą planetę zanim jeszcze człowiek się na niej pojawił. Dlatego nasze, wielokomórkowe życie musiało nauczyć się współżyć z tymi prostszymi formami. I tak jest po dziś dzień. Większość bakterii, wirusów i grzybów jest dla człowieka nieszkodliwa, wiele z nich żyje z nami w symbiozie. Przyjmuje się, że w przypadku człowieka, na jedną komórkę ludzką przypadać może nawet 10 komórek zasiedlających go mikroorganizmów. A warto pamiętać, że w skład mikrobiomu wchodzi również wirom, stanowiący ogół wirusów w ciele człowieka. I wbrew powszechnym przekonaniom, najprawdopodobniej szkodliwych wirusów jest mniej niż tych złośliwych, ale co najważniejsze – wpływ, jaki dany wirus będzie miał na nasz organizm zależy od naszego układu odpornościowego. 

Pamiętajmy, że właśnie od tego mamy nasz układ odpornościowy – by chronił nas przed niebezpieczeństwami świata zewnętrznego. Stopień wirulencji wirusa czy też bakterii zależy od kondycji naszego układu odpornościowego. Dlatego zamiast skupiać się na walce z otaczającymi nas mikroorganizmami, których i tak nie wyeliminujemy, warto raczej skierować uwagę na swoje własne wnętrze i tam znaleźć moc. Różnego rodzaju praktyki i zmiana nawyków na prozdrowotne zapewnią nam zdrowe i silne ciało, które poradzi sobie z każdym zagrożeniem. A o tych praktykach piszę w poniższym tekście. Zapraszam do lektury.

  1. Dieta

Pamiętajmy, że żywność wysoko przetworzona zamiast nas odżywiać najczęściej niesie niepotrzebny balast w postaci konserwantów i innych dodatków, których organizm potem musi się pozbyć tracąc na to swoją cenną energię. Dla optymalnej pracy naszego organizmu musimy dostarczyć mu produkty bogate w składniki odżywcze. Jedzmy dużo świeżych warzyw i owoców bogatych w witaminę C. Pamiętajmy, że w naszej polskiej kuchni mamy tradycję jedzenia tak wartościowych pokarmów jak kiszonki, które fenomenalnie wpływają na naszą odporność i stan układu pokarmowego zasilając florę dobroczynnymi bakteriami. Unikajmy dużych ilości cukru, sztucznych słodzików takich jak aspartam oraz syropu glukozowo-fruktozowego. Warto też wspomnieć, że u osób z insulinoopornością układ odpornościowy jest rozregulowany co prowadzi do upośledzonej odpowiedzi w przypadku infekcji. 

Jeśli chodzi o głodówkę to dłuższe posty dobre są w przypadku infekcji bakteryjnych. Jeśli chodzi o infekcje wirusowe natomiast to poleca się raczej intermittent fasting, posty nie dłuższe niż 24 h bowiem przy dłuższej głodówce istnieje chwilowy spadek w odpowiedzi odpornościowej na wirusy.

2. Sen

Optymalny sen ma kluczowy wpływ na działanie naszego organizmu w ogóle i na prewencję najróżniejszych chorób. Pamiętajmy, że nasz organizm funkcjonuje w korelacji z rytmem dobowym i od niego zależy również zdrowy, regenerujący sen. Optymalny sen ma długość 7-9 godzin, zaś na spoczynek powinniśmy udawać się bezwzględnie przed północą (najbardziej regenerujący sen to ten w godzinach 21-1). Ponieważ więcej na temat snu już pisaliśmy, odsyłam do tego materiału: http://oxymedica.pl/7-sposobow-na-lepszy-i-zdrowszy-sen/

3. Ćwiczenia fizyczne

Zgodnie z badaniami, osoby które regularnie ćwiczą rzadziej zapadają na infekcje. Wysiłek fizyczny poprawia krążenie krwi a tym samym pomaga w rozprowadzaniu substancji odżywczych oraz substancji układu odpornościowego po całym organizmie gwarantując jego optymalne funkcjonowanie. Ponadto ćwiczenia zmniejszają ryzyko wystąpienia chorób przewlekłych, które upośledzają działanie układu odpornościowego. Aktywność fizyczna zmniejsza stany zapalne – okazuje się, że u osób uprawiających jakiś sport obserwuje się niższe markery stanów zapalnych. 

Jednak tak jak ze wszystkim – pamiętajmy o równowadze! Okazuje się bowiem, że zbyt intensywne i przeciążające ćwiczenia stymulują wytwarzanie hormonów stresu i powodują osłabienie funkcji immunologicznych. Dlatego bądźmy świadomi naszych własnych granic i ćwiczmy tak, by trening przynosił nam doraźne i długofalowe korzyści, a nie szkody.

4. Zarządzanie stresem (w tym elektrosmogiem, który jest formą stresu)

Za dużą część naszych problemów zdrowotnych odpowiedzialna jest przewlekła reakcja stresowa. Taka odpowiedź organizmu wpływa niekorzystnie na funkcje naprawcze i działanie układu odpornościowego. Dlatego bardzo ważne jest nauczyć się właściwej odpowiedzi na stres. Pamiętajmy, że sama sytuacja przychodząca do nas z zewnątrz jest jedynie pewnym zdarzeniem, a w jaki sposób je zinterpretujemy i jak na nie odpowiemy zależy jedynie od nas samych. Możemy widzieć problem albo wyzwanie. Codzienne zdarzenia, choć w chwili ich zaistnienia mogą wydawać się trudne czy wręcz nie do rozwiązania, zawsze da się widzieć jako ciekawą lekcję. Przypomnijmy sobie, że bardzo często w sowim życiu przecenialiśmy negatywny wpływ spotykających nas doświadczeń. Dopiero z perspektywy czasu dało się w nich dostrzec bardziej ich transformujący potencjał wyzwalający ogromne zasoby ukrytej w nas mocy. Starajmy się o tym pamiętać na co dzień i brać odpowiedzialność za swoją reakcję emocjonalną na tzw. stres. 

Dobremu samopoczuciu sprzyjają budujące relacje z najbliższymi. Zgodnie ze statystykami osoby otaczające się bliskimi, rodziną i przyjaciółmi rzadziej zapadają na choroby przewlekłe, a ich układ odpornościowy jest silniejszy. Innymi formami dbałości o nasze samopoczucie jest na przykład kreatywność, pod wieloma postaciami – czy to w formie malowania, pisania, pracy w ogrodzie czy też gotowania. Kolejną metodą idealnie rozładowującą napięcie jest śmiech. Śmiech pobudza układ limfatyczny, angażuje przeponę jak specjalnie ćwiczenia oddechowe pozwalając przejść na działanie parasympatycznego układu nerwowego odpowiedzialnego za regenerację i odpoczynek. Śmiech zmniejsza hormony stresu i stymuluje wytwarzanie endorfin. Wielu ludzi twierdzi, że sama praktyka oglądania komedii wyleczyła ich z poważnych chorób. 

Pamiętajmy, że promieniowanie elektromagnetyczne jest również czynnikiem stresującym. Na szczęście istnieją metody redukcji EMF w naszym domowym otoczeniu. Więcej na ten temat w naszym artykule http://oxymedica.pl/smog-elektromagnetyczny-czy-naprawde-taki-grozny/

5. Hormeza, czyli co mnie nie zabije, to mnie wzmocni

Już w XVI wieku szwajcarski lekarz Paracelsus zauważył, że to dawka czyni truciznę. I ten efekt wykorzystuje się powszechnie we współczesnym leczeniu. Zgodnie z zasadami hormezy czynnik, który w dużych dawkach działa szkodliwie, w niewielkich może wywoływać efekt pozytywny. Czynnik stresogenny w małej dawce wywołuje pewną adaptacyjną odpowiedź stresową w efekcie której pojawia się przejśiowe zaburzenie homeostazy, ale w ten sposób budowana jest umiejętność organizmu do stawiania czoła większemu stresowi. W sposób trwały aktywują się pewne szlaki, które chronią przed podobnym stresem, tylko bardziej nasilonym

Stosując metody hormetyczne uczymy się stawiać czoła stresowi w kontrolowanych warunkach, dzięki czemu potem w sytuacji nasilonego stresu zewnętrznego jesteśmy w stanie podejść do niego z większym spokojem i dystansem. Stosując metody hormetyczne budujemy swoją wytrzymałość i zdrowie i stajemy się bardziej odporni na niekorzystne warunki zewnętrzne. 

6. Suplementy

Starajmy się wybierać zdrowe produkty bogate w witaminy i minerały tak, by to pożywienie dostarczało nam je w wystarczających ilościach. Jeśli jednak nasza dieta nie była optymalna pod tym względem to sięgnijmy po dobrej jakości suplementy z witaminą D3 (razem z K2MK7) oraz witaminą C, które to są kluczowe dla naszej odporności.

Wersja do oglądania:

Bibliografia:

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3256323/

https://www.sciencedirect.com/science/article/pii/S2095254618301005

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC2686627/

4 sposoby aktywacji autofagii

4 sposoby aktywacji autofagii

Proces autofagii, czyli samonaprawy organizmu, zachodzi w warunkach deficytu energetycznego. Także aby do niego doszło musimy nie tylko zaprzestać dostarczać naszemu organizmowi składniki odżywcze, ale konieczne jest również zużycie zapasów glikogenu zmagazynowanego w wątrobie. I dopiero w takim stanie niedoboru energii po wielu godzinach (około 24) zaczynają aktywować się procesy autofagii. Dlatego najprostszym sposobem indukowania autofagii jest głodówka. Większość danych jest zgodna – aby aktywować głębokie procesy autofagii należy powstrzymać się od jedzenia na 72 godziny. Trzy dni postu to dla niektórych duże wyzwanie. Dlatego w poniższym tekście przybliżę Wam metody, które pozwolą nam indukować autofagię szybciej. Tak, nie będą to tak silne procesy jak po trzech dniach postu, ale przestrzegając pewnych reguł i wywołując taką lekką autofagię, ale częściej, jesteśmy w stanie w dłuższym terminie osiągnąć wiele korzyści.

Metody indukowania autofagii

  1. Ćwiczenia aerobowe

Zgodnie z badaniami na myszach trening cardio indukował autofagię w mięśniach obwodowych oraz mózgu badanych zwierząt. W jednym z badań wykazano, że to intensywne ćwiczenia są najbardziej efektywne w wywoływaniu autofagii w mięśniach. Poza tym ważna jest też regularność treningu. Okazuje się bowiem, że u myszy, które poddawane były ćwiczeniom przez całe swoje życie, obserwuje się najwięcej korzyści wynikających z autofagii. Natomiast u ludzi u tych osób, które przez całe życie grały w piłkę nożną (nieprofesjonalnie) obserwowany korzystny wpływ aktywnych procesów autofagii na starzenie się organizmu.

2. Intermittent fasting/restrykcje kaloryczne/fast mimicking diet/dieta ketogeniczna

Ponieważ autofagia aktywowana jest w warunkach deficytu energetycznego wszelkie metody żywienia zakładające istnienie takowego mogą, w mniejszym lub większym stopniu, indukować procesy autofagii. W przypadku intermittent fasting dla osiągnięcia autofagii zaleca się dłuższy okres niejedzenia wynoszący ok. 20 godzin. Można stosować na przykład OMAD (One Meal A Day), czyli jeden posiłek dziennie. Pamiętajmy, że autofagia aktywowana jest dopiero, gdy organizm wyczerpie zapasy, również zapasy glikogenu z wątroby i mięśni, dlatego dłuższe okna żywieniowe zwykle nie są w stanie tego procesu aktywować.

3. Dieta ketogeniczna

Dieta ketogeniczna nie wystarczy, by aktywować głęboką autofagię. Jednak aktywuje ona te same szlaki, co autofagia – między innymi szlak AMPK. U szczurów dieta ketogeniczna indukuje autofagię i działa ochronnie na mózg. Poza tym przechodząc z diety ketogenicznej na głodówkę jesteśmy w stanie dużo szybciej aktywować proces autofagii.

4. Pewne pokarmy i suplementy

Do pokarmów i suplementów aktywujących autofagię należą: kawa, zielona herbata, kurkuma, kakao, resweratrol.

5. Stymulacja układu limfatycznego

Jeśli nasz organizm nie radzi sobie z nadmiarem toksyn i nigdy tego nie robiliśmy powinniśmy skupić się na aktywacji układu limfatycznego. Jego sprawne działanie odpowiedzialne jest za detoks naszego organizmu i dopóki nie radzi on sobie sprawnie z bieżącymi toksynami, nie jesteśmy w stanie wejść w proces autofagii, który przecież aktywuje jeszcze głębsze oczyszczanie. Dlatego wspomagająco zalecane są wszelkie aktywności stymulujące układ limfatyczny takie jak ćwiczenia fizyczne, skakanie, sauna na podczerwień.

Widzimy zatem, że aktywacja autofagii nie wymaga tak drastycznych metod, jak wielodniowe głodówki. Warto zatem implementować te wyżej wymienione metody w codziennym życiu. Pamiętajmy bowiem, że jeśli tylko zadbamy o nasz organizm odwdzięczy się on nam zapewniając optymalne zdrowie i chroniąc nas przed wszelkimi zagrożeniami płynącymi z zewnątrz.

Filmik na ten temat:

Bibliografia:

Siim Land, www.simland.com

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3463459/

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/30837897

7 sposobów na lepszy i zdrowszy sen

7 sposobów na lepszy i zdrowszy sen

Przeciętny człowiek przesypia około 1/3 swojego życia. Zapewne niektórym z nas może się wydawać, że to strata czasu. No bo przecież to tylko spanie… Ale prawda jest zgoła inna. Każdej nocy w naszym organizmie zachodzą niezwykle ważne procesy. Bez nich nie bylibyśmy w stanie funkcjonować optymalnie. Sen regeneruje i naprawia skomplikowane mechanizmy naszych ciał. Właśnie dlatego w czasie choroby śpimy dłużej. I odwrotnie – wystarczy już krótka deprywacja snu, jedna „zarwana” noc, by namacalnie doświadczyć, jak bardzo jest on nam potrzebny. Wpływ snu wydaje się bardzo oczywisty w obszarach takich jak nastrój, poziom energii, tolerancja na stres czy też regeneracja po chorobie i wysiłku fizycznym. Innych sfer funkcjonowania – takich jak zachowanie optymalnej wagi, sprawne działanie układu odpornościowego i serca, kreatywność czy popęd płciowy – nie kojarzymy z nim tak jednoznacznie. Ale nie powinniśmy ulegać złudzeniom, że tam tego wpływu nie ma – optymalny sen jest jednym z podstawowych gwarantów dobrego ogólnego stanu zdrowia.

Ale dlaczego w ogóle o tym mówimy? Dlaczego pochylamy się nad czymś, co przecież powinno być zupełnie naturalnym procesem i zachodzić bez najmniejszych problemów? Mówimy o tym ponieważ w dzisiejszych czasach – w czasach, gdy tak bardzo oddaliliśmy się od natury i jej płynnych rytmów, spanie, dla niektórych, staje się wyzwaniem. Dzieje się tak dlatego, że abyśmy w ogóle mogli zasnąć i przespać całą noc w naszym organizmie muszą zajść pewne procesy. I te procesy zachodzą już o poranku! I to właśnie jest powód dla którego by dobrze spać, musimy przyjrzeć się naszemu trybowi życia i bardzo często (dotyczy to zwłaszcza zapracowanego człowieka mieszkającego w mieście, który większość swojego czasu spędza w zamkniętych pomieszczeniach i sztucznie wytwarzanych warunkach) musimy wprowadzić w nim pewne zmiany. I te zmiany nie mogą obejmować jedynie krótkiego okresu przed samym pójściem do łóżka. Na dobry sen bowiem pracujemy od rana łapiąc pierwsze promienie Słońca.

W poniższym tekście spróbujemy podpowiedzieć Wam jak zmienić swoje otoczenie i nawyki, by w sposób pozytywny wpłynąć na długość i jakość snu. Wybraliśmy 7 sposobów, by zadbać o zdrowy sen.

1. Życie zgodne z rytmem dobowym

Człowiek od zawsze żył w ścisłej korelacji z rytmami natury. Odkrycia cywilizacji umożliwiły nam owe rytmy naginać – sztuczne oświetlenie wydłuża nasze dni i pozwala nam wykonywać pewne czynności o każdej porze dnia i nocy. Ale, niestety, zysk jest tylko pozorny. Jeśli zaburzymy ten naturalny rytm, uniemożliwimy optymalny przebieg kluczowych dla organizmu procesów. Dlatego warto żyć w zgodzie z cyklem dobowym (więcej na jego tem w poprzednim wpisie na naszym blogu: http://oxymedica.pl/rytm-dobowy-czyli-o-naszym-polaczeniu-z-natura/).

Najważniejszym elementem sygnalizacji w rytmie dobowym jest światło. O poranku wystawiając się na promienie słoneczne dajemy organizmowi sygnał, że czas działać. Światło stymuluje nasz organizm poprzez oczy, ale również skórę. Dlatego optymalnie jest wystawiać się na Słońce każdego dnia w godzinach porannych i przedpołudniowych i unikać ekspozycji na sztuczne, tzw. niebieskie światło w godzinach wieczornych. A źródłem takiego światła jest niemalże wszystko w naszym mieszkaniu czy też biurze – od żarówek poprzez ekrany telewizorów, smartfonów i komputerów aż po najróżniejsze czujniki emitujące światło widzialne. Jeśli nie jesteśmy w stanie zupełnie zrezygnować z ekspozycji na niebieskie światło płynące z ekranów możemy blokować je używając specjalnych okularów.

2. Unikanie sztucznego światła niebieskiego w godzinach wieczornych

W dzisiejszych czasach sztuczne oświetlenie jest wszędzie i nie sposób przed nim uciec. Również wszechobecne są ekrany (czy to telewizyjne, czy komputerów czy też smatfonów). Dlatego w trosce o jakość snu warto w godzinach wieczornych ograniczyć ekspozycję na światło, które wysyła sygnał, że jest dzień i że powinniśmy działać. W jednym z badań wykazano, że ekspozycja na normalne oświetlenie w pokoju w porównaniu z ciemnym światłem zmniejszyła produkcję melatoniny u 99 % badanych, natomiast ekspozycja na oświetlenie w sypialni w normalnych godzinach snu zmniejszyła produkcję melatoniny o ponad 50 % w większości prób. Wszelkie źródła światła we współczesnym świecie są coraz częściej źródłami emitującymi duże ilości światła niebieskiego. I o ile światło niebieskie stanowi naturalny element spektrum światła i jesteśmy na nie eksponowani również w dzień przebywając na Słońcu, o tyle sztuczne oświetlenia bazując głównie na tym spektrum są dla oczu zbyt agresywne. Długotrwałe wpatrywanie się w źródła światła niebieskiego może stanowić nie tylko czynnik deregulujący nasz rytm dobowy, ale również mogą bezpośrednio szkodzić naszym oczom i pogarszać wzrok. I pamiętajmy, że nie chodzi tylko o monitory, ale również o wszelkie energooszczędne źródła światła typu LED, chyba najbardziej popularne w obecnych czasach. Dla pełnej ochrony przed wpływem wszystkich niekorzystnych czynników tej kategorii można nosić specjalne okulary blokujące barwę niebieską światła i zakładać je po zmroku, gdy to światło nie jest nam potrzebne i działa w sposób destabilizujący na nasz organizm.

3. Zupełna ciemność w sypialni

Ten warunek dobrego spania jest ściśle związany z poprzednim – o ile do obudzenia się dobrze jest wystawić się na ostre, poranne słońce, o tyle by dobrze spać warto zanurzyć się w zupełnych ciemnościach. Już na kilka godzin przed udaniem się do łóżka nasz organizm zaczyna produkować melatoninę, czyli hormon snu. Jego produkcja jest największa jeśli w naszej sypialni panuje zupełny mrok. Dlatego warto zaopatrzyć się w specjalne, zaciemniające rolety, a w nocy, jeśli na przykład będziemy potrzebować pójść do toalety, nie zapalać światła. Można również sypiać w specjalnej masce na oczy, choć osobiście nie przepadam za tego typu rozwiązaniem. Jednak w przypadku gdy śpimy w hotelu i nie mamy kontroli nad zewnętrznymi źródłami światła warto taką opcję rozważyć.

4. Odpowiednia temperatura

Warto zadbać, by w naszej sypialni panowała odpowiednia dla snu temperatura. Optymalny jest przedział 21-16 stopni Celsjusza. W nocy temperatura naszego ciała i tak spada ze względu na zachodzące w organizmie procesy i zbyt ciepłe pomieszczenie może działać niekorzystnie na ich przebieg. Między innymi dlatego na krótko przed snem niewskazane są również intensywne ćwiczenia fizyczne, które podwyższają temperaturę naszego ciała działając wbrew naturalnemu cyklowi, który akurat w tym czasie powolnie ją obniża.

5. Minimalizacja oddziaływania EMF, czyli smogu elektromagnetycznego

Promieniowanie elektromagnetyczne ma bardzo szkodliwy wpływ na zdrowie i za każdym razem, gdy możemy uniknąć zbędnej ekspozycji, powinniśmy o tym pamiętać. Jednak szczególnie ważne jest to w nocy, gdy organizm uruchamia istotne mechanizmy regeneracji. By przebiegały one sprawnie powinniśmy zminimalizować wszelkie negatywne wpływy zewnętrzne. Dlatego bardzo ważne jest, żeby w mieszkaniu wyłączyć wszystkie potencjalne źródła promieniowania, takie jak telefony komórkowe, tablety czy rutery. W samej sypialni dobrze jest odciąć dopływ jakiegokolwiek prądu, bo nawet gniazdko, do którego on płynie, generuje EMF. Na noc należy również wyłączać WiFi. Jeśli chcemy mieć pełną ochronę przed EMF (bo wyłączyć możemy jedynie urządzenia znajdujące się w zasięgu ręki; nie mamy wpływu na WiFi sąsiadów czy też sygnały wysyłane przez pobliskie wieże nadawcze) możemy zamontować specjalny baldachim ekranujący. Dzięki niemu mamy pewność, że jesteśmy w pełni chronieni przed wpływem promieniowania elektromagnetycznego od stacji bazowych GSM, UMTS, LTE, telefonów, radarów, urządzeń WiFi oraz Bluetooth.

6. Intensywny wysiłek w ciągu dnia

Aby spać głęboko i kłaść się do łóżka z „dobrym” poczuciem zmęczenia – takim, które wbija nasze ciało w materac i pozwala mu zupełnie bezproblemowo zapaść w objęcia Morfeusza – warto znaleźć w ciągu dnia czas na intensywny wysiłek. Ruch jest niezbędny dla zachowania zdrowia i właściwego krążenia energii. Życie w dzisiejszych czasach wymaga go od nas coraz mniej – nie musimy uprawiać ogródków ani chodzić na polowania, nie musimy przemieszczać się na własnych nogach. Nie musimy robić bardzo wielu rzeczy. A te, które musimy, najczęściej robimy w bezruchu, w sztucznym środowisku i zwykle w pozycji, która nie sprzyja zachowaniu zdrowia. Dlatego dobrze każdego dnia znaleźć czas na ulubiony sport, spacer po lesie czy też przyjemną pracę wokół domu. Pamiętajmy też, że najbardziej korzystne są te aktywności, które wykonujemy na zewnątrz, na świeżym powietrzu i w promieniach Słońca, a nie w sztucznym środowisku sali gimnastycznej. Poprzez ruch stymulujemy w organizmie procesy, które wymagając odpowiedniej regeneracji gwarantują nam głębszy i lepszy sen.

7. Aromaterapia

Niektóre olejki eteryczne mają bardzo korzystny wpływ na sen. Są to olejki wyciszające i pomagające nam wejść w stan głębokiego relaksu. Można je stosować na wiele sposobów. Najłatwiejszym zapewne jest dyfuzja za pomocą specjalnego kominka do aromaterapii. Możemy też skorzystać z takiej formy jak kąpiel z dodatkiem specjalnych olejków czy też masaż przy użyciu oleju bazowego, w którym rozpuszczamy odpowiednią ilość wybranego olejku. Działanie uspokajające, wyciszające i ułatwiające sen ma olejek z lawendy i jest on chyba najbardziej przebadanym olejkiem w tym właśnie kontekście. Olejek ten obniża ciśnienie krwi, puls oraz temperaturę skóry. Wpływa korzystnie na sen, działa też antylękowo i antydepresyjnie. Inne olejki działające rozluźniająco i mające korzystny wpływ na sen to olejek jaśminowy, bergamotowy czy też rumiankowy.

Sen jest procesem w pełni naturalnym i powinien do nas przychodzić bezwysiłkowo, to fakt. Jednak pamiętajmy, że we współczesnym świecie dość często odsuwamy się od natury i próbujemy jej płynne rytmy nagiąć do naszych potrzeb. Ale to nie zawsze się opłaca. Dlatego chcąc cieszyć się pełnym zdrowiem i budzić się z niewyczerpalnymi zasobami energii do działania przyjrzyjmy się swoim nawykom i zobaczmy, czy nie byłoby warto zmienić niektóre z nich. Tylko po to – i aż po to – by dobrze nam się spało.

Wersja do oglądania:

Bibliografia:

http://siimland.com/

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/18192289

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3047226/

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/26211735

Rytm dobowy, czyli o naszym połączeniu z naturą

Rytm dobowy, czyli o naszym połączeniu z naturą

Człowiek jest elementem większego uniwersum. Wszelkie życie odbywa się w relacji – relacji z otaczającym je światem i w zależności od praw nim rządzących. Grecy ten świat nazywali kosmosem (z gr. kosmeo, czyli ład, porządek) przywołując w ten sposób świadomość istnienia pewnej odwiecznej zasady ukrytej w świecie i nim kierującej. Zdarza się jednak, że ludzie, w pogoni za postępem, zapominają, że czyniąc sobie świat podległym oni sami, w swojej biologicznej istocie, pozostają zależni od Matki Ziemi. Człowiek od tysiącleci żył zgodnie z rytmami natury i ogromny postęp, jakiego jesteśmy świadkami, wcale tego nie zmienia i nie jest w stanie zwolnić nas z tej zależności. Cywilizacja daje nam możliwość obejścia narzucanych przez naturę rytmów, ale jak pokazują rozliczne próby – dzieje się to najczęściej nie bez uszczerbku dla naszego zdrowia. I choć ludzie od stuleci pragną coraz większej władzy – również tej nad naturą i swoim ciałem – to stawianie oporu odwiecznym rytmom najczęściej nie przynosi pożądanych skutków, wręcz odwrotne. Bo życie lubi cykliczność. Wszystko ma swój czas i swoje miejsce. Każdy wydech poprzedza wdech, noc nastaje po dniu, jesień usypia przyrodę, która wiosną obudziła się do życia. Życie podlega rytmicznym przemianom, dzięki nim płynie i rozwija się w optymalny dla siebie sposób. I my, ludzie, jako krople w oceanie większego Życia by doświadczać pełni zdrowia musimy do tych cykli się dostroić. Co, moim zdaniem, nigdy w dziejach świata nie było trudniejsze. 

Rytm dobowy, czyli wsłuchując się w naturę

Tak jak już wspominaliśmy, wszelkie życie na naszej planecie jest skorelowane z cyklami zachodzącymi w naturze. Jednym z takich cyklów jest cykl dobowy – gdy o poranku wstaje słońce daje ono sygnał roślinom i zwierzętom, by rozpoczęły dzień, gdy zaś nastaje ciemność życie udaje się na spoczynek. Są oczywiście gatunki, których cykl jest odwrócony, ale nawet wtedy jest on ściśle związany ze zmianami zachodzącymi w naturze. Cywilizacja, w której żyjemy, często wymusza na nas zachowania niezgodne z takim właśnie rytmem – praca do późnych wieczornych godzin, przebywanie w pomieszczeniach o sztucznym oświetleniu, brak ekspozycji na naturalne promienie słoneczne, bark ruchu. To wszystko sprawia, że nasz organizm nie dostaje odpowiednich sygnałów, by funkcjonować prawidłowo.

Światło o poranku, wieczorny mrok

Gdy wstaje dzień nasz organizm budzi się do działania, zaś gdy Słońce zachodzi przygotowuje się na spoczynek nocny. I choć ludzie z natury mogą różnić się nieco w swoim rytmie dobowym – stąd „ranne ptaszki” i „nocne marki” – to są to jedynie niewielkie przesunięcia i kładzenie się spać o godzinie 2 w nocy jest raczej wynikiem długotrwałego naginania pewnych zasad i nieprawidłowych nawyków, aniżeli podążaniem za wrodzonymi potrzebami. Prawda bowiem jest taka, że dla każdego z nas, niezależnie od najczęściej sztucznie wytworzonych nawyków, optymalną porą, by udać się na spoczynek nocny są godziny przed północą i jest to ściśle związane z zachodzącymi w naszych organizmach reakcjami.

Najważniejszym elementem sygnalizacji w rytmie dobowym jest światło, inne to temperatura, ruch i pożywienie. O poranku wystawiając się na promienie słoneczne dajemy ciału sygnał, że czas działać. Światło stymuluje nasz organizm poprzez oczy, ale również skórę. Jednak to przez oczy światło stymuluje część mózgowia odpowiedzialną za rytmy biologiczne. Tą częścią są podwzgórzowe jądra nadskrzyżowaniowe i w organizmach ssaków są pewnego rodzaju zegarem biologicznym, który synchronizuje pracę organizmu oraz koordynuje sygnały docierające z zewnątrz oraz z wnętrza organizmu. Dlatego optymalnie jest wystawiać się na Słońce każdego dnia w godzinach porannych i przedpołudniowych i unikać ekspozycji na sztuczne, tzw. niebieskie światło w godzinach wieczornych. A źródłem takiego światła jest niemalże wszystko w naszym mieszkaniu czy też biurze – od żarówek poprzez ekrany telewizorów, smartfonów i komputerów aż po najróżniejsze czujniki emitujące światło widzialne. Jeśli nie jesteśmy w stanie zupełnie zrezygnować z ekspozycji na niebieskie światło płynące z ekranów możemy blokować je używając specjalnych okularów.

Za co odpowiada rytm dobowy?

Rytm dobowy odpowiada za ogólne sprawne działanie wielu procesów w naszym organizmie. Tak jak już wspomnieliśmy – gwarantuje prawidłowy sen i jego optymalną jakość. W odpowiednim czasie stymuluje nas do działania i zapewnia potrzebną do tego energię. Nadzoruje uwalnianie odpowiednich hormonów w trakcie dnia. Ponadto ma wpływ na takie procesy jak autofagia, utrata tkanki tłuszczowej, odpowiednie trawienie i funkcjonowanie jelit, zwalczanie stanów zapalnych.

Jak widzimy zatem, dostrojenie naszego rytmu biologicznego do rytmu dobowego jest bardzo ważne w zachowaniu optymalnego zdrowia. Jeśli te rytmy nie są ze sobą skorelowane nasz organizm nie może regenerować się w sposób optymalny. Dlatego nauczmy się wsłuchiwać w naturę i płynąć z rytmem, a nie przeciw niemu. Wówczas wszystko stanie się łatwiejsze i bezwysiłkowe i „zarywanie” nocy okaże się niepotrzebne.

Kriokomora – leczenie dla odważnych :-)

Kriokomora – leczenie dla odważnych :-)


Lubicie zimno? Tak, oczywiście znamy odpowiedź. Na pewno większość z nas woli lato, nie zimę. Ja jednak chciałabym Was zachęcić do zaprzyjaźnienia się z mrozem, przynajmniej chwilowego. Zainspirowana doświadczeniami jednego z naszych pacjentów zaczęłam korzystać z zabiegów w kriokomorze. Przypomniały mi one jak wielu ciekawych doznań dostarczyło mi zimno gdy rok wcześniej testowałam na sobie metodę specjalnych technik oddechowych i zimnych pryszniców Wima Hofa (relacja w jednym z naszych wpisów na blogu). To drugie zetknięcie z zimnem nie było już dla mnie tak ogromnym szokiem i, na szczęście, nie wzbudziło tak dużego oporu. Wręcz przeciwnie – oswojony chłód stał się inspirującym narzędziem do obserwacji ciała i umysłu. Ale ponieważ kriokomora ma – poza potencjałem wzbudzania ciekawych doznań – za sobą liczne badania naukowe w poniższym artykule skupię się właśnie na nich. Krioterapia od dawna znajduje zastosowanie w leczeniu schorzeń układu ruchowego, stwardnienia rozsianego czy chorobie Parkinsona. Z powodzeniem rehabilituje się w niej wszelkie urazy i kontuzje. Od jakiegoś już czasu coraz więcej badań donosi o skutecznym zastosowaniu krioterapii w celu odbudowy komórek nerwowych. Dlatego chociaż za oknami coraz cieplej, my zachęcamy Was do zapoznania się z korzyściami krioterapii i do poflirtowania z zimnem.

Czym jest krioterapia

Krioterapia polega na ekspozycji organizmu na bardzo niskie temperatury przez krótki okres czasu (najczęściej trzy minuty w -110 stopni Celsjusza). Tak skrajne zimno podobnie jak ćwiczenia, wysoka temperatura (sauna) czy głodówka stanowią dla organizmu stres. Jednak w odróżnieniu od tradycyjnie rozumianego stresu, w tym wypadku mamy do czynienia z efektem hormetycznym – takim działaniem czynnika stresogennego, który – dzięki niewielkiej dawce – staje się korzystny. Okazuje się, że już sam Paracelsus o tym wiedział, o czym świadczą jego słowa Dosis facit venenum, czyli – to dawka (a nie substancja, a w naszym wypadku czynnik) czyni truciznę. Z takim efektem mamy do czynienia w przypadku różnych substancji, działań i procedur terapeutycznych, również w przypadku kriokomory.

Krioterapia i stany zapalne

Zabiegi w kriokomorze zmniejszają stany zapalne poprzez zwiększenie poziomu noradrenaliny. Ten hormon zmniejsza poziom cytokiny prozapalnej TNF-alfa utrzymującej stan zapalny. Noradrenalina hamuje również inne procesy prozapalne dzięki czemu zmniejsza ból.

Układ odpornościowyice

Krioterapia wspomaga tworzenie się zdrowej populacji komórek układu odpornościowego, między innymi cytotoksycznych limfocytów T, które pełnią kluczową rolę w ochronie organizmu przed nowotworami. W jednym z badań, które ukazało się w European Journal of Applied Psychology opisano rezultaty stosowania kriokomory w obrębie działania układu immunologicznego. 15 młodych mężczyzn poddało się10 trzyminutowym zabiegom krioterapii. Przed i po zabiegach pobrano krew w celu przeprowadzenia badań monitorujących stan układu odpornościowego. Okazało się, że po zabiegach znacząco wzrosła liczba białych ciałek krwi, poziom interleukiny 6 (IL6), której wzrost był najbardziej wyraźny po 10 sesji, co może świadczyć o kumulatywnych efektach krioterapii. W podsumowaniu badania zauważono, że powtarzane sesje krioterapii mają „efekt mobilizujący” na układ odpornościowy.

Mózg

Kriokomora silnie oddziałuje na mózg i układ nerwowy. Głównym mechanizmem, który jest za to odpowiedzialny, jest znaczne zwiększenie poziomu noradrenaliny. Hormon ten odpowiada za wyostrzoną uwagę, czujność, poprawia koncentrację i pamięć. Ponadto w trakcie zabiegu wzrasta poziom białek szoku cieplnego (HSP, ang. heat shock protein), zwłaszcza RBM3 (ang. RNA binding motif protein 3), które są obecne w wielu tkankach, również w mózgu. RBM3 nasila syntezę białek w zakończeniach dendrytów, czyli w miejscu, gdzie tworzą się synapsy, chroniąc tym samym mózg przed zmianami powodowanymi przez choroby neurodegeneracyjne.

Metabolizm

Ekspozycja na zimno zmusza ciało do wzmożonej termogenezy. Dzieje się to za pośrednictwem procesu zwanego termogenezą drżeniową oraz termogenezą bezdrżeniową. W tej pierwszej ciepło wytwarzane zostaje poprzez nieznaczne, ale szybkie skurcze włókien mięśniowych. W drugim wypadku proces wytwarzania ciepła odbywa się w brunatnej tkance tłuszczowej. Również w tym wypadku cały proces kontroluje noradrenalina.

Zdrowie psychiczne

Dodatkowo krioterapię można stosować w przypadku zaburzeń nastroju oraz stanów lękowych. Zgodnie z jednym z badań wpływ na nastrój odbywa się poprzez wpływ ekstremalnie niskich temperatur na wzrost aktywności układu serotoninergicznego oraz noradrenergicznego w mózgu i prawdopodobnie poprzez ten mechanizm prowadzi do ustąpienia symptomów depresji. W innym badaniu przeprowadzonym w ośrodku we Wrocławiu monitorowano (za pomocą specjalnych testów) stan psychiczny pacjentów poddawanych krioterapii. W rezultacie okazało się, że krótka ekspozycja na zimno ma niezwłoczny, pozytywny wpływ na samopoczucie pacjenta. Tuż po wyjściu z komory pacjenci obserwowali poprawę nastroju, głęboką relaksację, euforię, odświeżenie i lepszy humor. Co ciekawe, ten stan utrzymywał się jeszcze przez długi okres po sesji.

Szumy uszne

Okazuje się, że zabiegi w kriokomorze mogą również pomóc w przypadku szumów usznych. W jednym z badań (przeprowadzonych w Polsce) przyjrzano się wpływowi krioterapii na tę właśnie dolegliwość. 120 pacjentów z szumami podzielono na dwie grupy – 80 pacjentów poddało się krioterapii, 40 – nie. Pacjenci przeszli 10 sesji, w dwóch cyklach (z przerwą na weekend). Sesja trwała 3 minuty i była przeprowadzona w temperaturze -110 stopni. W wyniku badania okazało się, że szumy uszne ustąpiły całkowicie u 4 pacjentów, zaś ich intensywność zmalała u 47 pacjentów. Po badaniu odnotowano też zmniejszenie się średniej utraty słuchu.

ice 1I co, wciąż boicie się zimna? Jeśli tak, posłuchajcie Wima Hofa (albo przeczytajcie nasz artykuł), na pewno doda Wam odwagi. Od siebie tylko dodam, że z czasem zimno przestaje być takie zimne i organizm zupełnie inaczej reaguje na skrajnie niskie temperatury. Ja z mojej przygody z kriokomorą jestem bardzo zadowolona (z odczuwalnych korzyści – ustąpił mi ból kostki przeciążonej powtarzającymi się kontuzjami, sen się pogłębił, poprawiła się morfologia no i nastrój, zwłaszcza tuż po zabiegu) i jako osoba zdrowa chyba nie mogłam liczyć na żadne inne widoczne zmiany. Ale zachęcam do skorzystania z krioterapii przede wszystkim zmagających się z dolegliwościami w obrębie układu ruchu oraz ze stwardnieniem rozsianym bo w trakcie terapii spotkałam kilka osób z tymi dolegliwościami, które były bardzo zadowolone z rezultatów.

Bibliografia:

http://www.cryousasolutions.com/wp-content/uploads/2015/11/Depressive-Symptoms.pdf

http://www.cryousasolutions.com/wp-content/uploads/2015/11/Depression.pdf

http://www.cryousasolutions.com/wp-content/uploads/2015/11/Pain-and-Rheumatoid-Conditions.pdf

http://www.cryousasolutions.com/wp-content/uploads/2015/11/Depression-and-Anxiety.pdf

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/19779735

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/11059263

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/18552023

Hortiterapia, czyli leczenie ogrodem

Hortiterapia, czyli leczenie ogrodem


O tym, że rośliny leczą, wie zapewne każdy z nas. Jednak częściej lecznicza moc roślin kojarzy nam się z ziołolecznictwem, spożywaniem bogatych w witaminy i minerały warzyw czy też skoncentrowanych ekstraktów o potwierdzonym działaniu w przypadku określonych dolegliwości. Tymczasem już sama obecność roślin w naszym otoczeniu wpływa na nasze samopoczucie (o czym pisaliśmy w poprzednim poście), czego zapewne każdy z nas doświadczył nie raz spacerując leśną ścieżką i wsłuchując się w kojące głosy ptaków. Przebywanie blisko natury uspokaja, pokrzepia, dodaje pozytywnej energii, redukuje stres ale również – co ciekawe – może sprzyjać rozwojowi umiejętności społecznych jeśli przybiera formę, na przykład, wspólnej pracy w ogrodzie. Ogrodoterapia – bo to o niej chcemy Wam dziś opowiedzieć – oferuje bardzo szerokie spektrum korzyści poprzez swoje holistyczne oddziaływanie uwzględniające złożoność ludzkiej istoty. Na całym świecie, ale głównie w USA, Kanadzie, w Japonii oraz na zachodzie Europy od dawna stosuje się ją jako skuteczną metodę wspomagającą w leczeniu oraz rehabilitacji dzieci wymagających specjalistycznej opieki (z autyzmem, dziecięcym porażeniem mózgowym), osób starszych (z demencją, chorobą Alzheimera czy Parkinsona), cierpiących na choroby psychiczne ale także w terapii uzależnień czy rehabilitacji więźniów.

Historia ogrodnictwa jako metody terapeutycznejgarden

Ogrodnictwo terapeutyczne jako metoda terapeutyczna łącząca prace w ogrodzie z działaniami terapeutycznymi różnego rodzaju pojawiło się stosunkowo niedawno. Jednak ogrody ze względu na ich korzystny wpływ na człowieka wykorzystywano już w zamierzchłej historii – specjalnie projektowane i realizowane w II w. p.n.e. w Mezopotamii oraz nieco później w Persji miały pozytywnie oddziaływać na przebywające w nich osoby. W starożytnym Egipcie lekarze pacjentom z problemami natury psychicznej zalecali właśnie spacery w ogrodzie. W średniowieczu ogrody wchodzące w skład klasztorów stanowiły miejsca leczenia zarówno psychicznych, jak i fizycznych bolączek odwiedzających je pacjentów. Tymczasem pierwsze zapisy dotyczące stosowania ogrodnictwa w leczeniu schorzeń psychicznych pochodzą z XIX wieku z USA. To właśnie jeden z czołowych w owym czasie garden2psychiatrów, dr Benjamin Rush, mówił o leczącym działaniu ogrodów w przypadku pacjentów ze schorzeniami umysłowymi. W jednej ze swoich książek wspomina, że „grzebanie w ogrodzie” jest jedną z aktywności podejmowanych przez pacjentów wyleczonych z manii w przeciwieństwie do tych, których wyleczyć się nie udało. Ponieważ dr Rush cieszył się dużą renomą i wywarł znaczący wpływ na rozwijającą się w owym czasie psychiatrię jego obserwacje spowodowały, że szpitale psychiatryczne zaczęto budować w otoczeniu drzew, trawników i zielonych alejek, a wraz z upływem czasu w USA prace ogrodowe stały się elementami terapii zarówno w prywatnych jak i państwowych placówkach leczniczych. Dziś hortiterapia staje się coraz powszechniejszą praktyką i uznaje się ją za skuteczną metodę zarówno wspierającą zachowanie szeroko pojmowanego zdrowia jak i odzyskiwanie go. Stosuje się ją w najróżniejszych ośrodkach takich jak szpitale, sanatoria, szpitale psychiatryczne, szkoły specjalne, więzienia czy domy opieki.

KorzyściJapanese_Garden_Devonian_Botanic_Garden_Edmonton_Alberta_Canada_31A

Hortiterapia poprzez swoje wszechstronne oddziaływanie niesie ze sobą różnorakie korzyści. Oto najważniejsze z nich:

  1. kognitywne
  • poszerza wiedzę
  • gwarantuje zdobywanie nowych umiejętności
  • poprawia pamięć
  • poszerza słownictwo
  • uczy obserwacji
  • usprawnia koncentrację
  1. fizjologiczne
  • normuje ciśnienie
  • redukuje stres
  • zmniejsza poziom kortyzolu
  1. społeczne
  • poprawia umiejętności komunikacyjne
  • stymuluje interakcje w obrębie i poza grupą
  1. fizyczne
  • zapewnia ruch na świeżym powietrzu
  • rozwija motorykę małą i dużą
  • usprawnia koordynację wzrokowo-ruchową
  1. emocjonalne
  • uwalnia napięcia i agresję
  • rozwija uczucia samoakceptacji i pewności siebie
  • stymuluje entuzjazm
  • rozwija kreatywność

garWszechstronność działania w przypadku hortiterapii skutkuje maksymalną poprawą funkcjonowania społecznego, fizycznego, psychicznego i poznawczego oraz poprawie ogólnego stanu zdrowia i samopoczucia tych wszystkich, którzy regularnie się jej oddają. Dlatego nie czekajmy, aż będziemy chorzy. Każdy z nas może i powinien czerpać korzyści z jej dobrodziejstw, zwłaszcza teraz – sezon na hortiterapię idealny!

Bibliografia:

http://www.annarborfarmandgarden.org/uploads/6/8/1/9/6819113/history_horttherapy.pdf

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3372556/

Uzdrawiająca moc obecności roślin

Uzdrawiająca moc obecności roślin


Nie wiem jak wy, ale ja uwielbiam otaczać się kwiatami i roślinami. Oczywiście najbardziej tymi żyjącymi w ogrodzie lub lesie. Ale niestety, nie mieszkam w szałasie zatopionym w żywej naturze i choć bywam na wsi to jednak większość czasu spędzam w – choć pięknym – to jednak mieście, wśród asfaltu, betonu i spalin. Dlatego jeśli już mam wpływ na wygląd wnętrza, w którym przebywam, to wybieram to wypełnione roślinnością. Wiem, że nie ja jedna – chyba wszystkich nas ciągnie tam, gdzie soczysta zieleń podnosi wibracje otaczającej ją przestrzeni. Ale pewnie nie każdy wie, że wpływowi roślin wnętrzach na ludzi przyglądali się już naukowcy i opublikowali bardzo ciekawe badania na ten temat.

Dlaczego warto mieć kwiaty w domu

Do najważniejszych korzyści wynikających z obecności roślin w naszych domach czy biurach należą:

  • poprawa jakości powietrza

Rośliny oczyszczają powietrze – zgodnie z badaniem NASA przeprowadzonym w 1989 roku usuwają do 87 % lotnych związków organicznych (ang. Volatile Organic Compounds, VOCs) w ciągu każdej doby. Te substancje to m.in. formaldehyd, benzen i trichloroetylen, obecne w plastikowych torbach, dymie papierosowym, farbach. Benzen występuje w większym stężeniu w pomieszczeniach z dużą ilością książek i gazet ze względu na jego ulatnianie się z farb drukarskich. Ponadto rośliny pomagają walczyć z i zapobiegać pojawiającemu się w ostatnich latach syndromowi chorego budynku (ang. Sick Building Syndrome, SBS), do którego przyczynia się właśnie słaba jakość powietrza.

  • Ułatwianie oddychania

Jak zapewne pamiętamy ze szkoły, rośliny w procesie fotosyntezy pobierają dwutlenek węgla i zamieniają go w tlen (w dużym skrócie). Większość roślin robi to w dzień, w obecności światła. Jednak są takie, które proces ten przeprowadzają w nocy i dlatego warto mieć je w swojej sypialni. Do najbardziej popularnych roślin doniczkowych należących do tej grupy zaliczamy sansewierię, drzewko neem, arekę, aloes, gerberę, schlumbergerę czyli kaktus bożonarodzeniowy, tulsi oraz orchideę.

  • Nawilżanie powietrzadoniczk

Jakieś 10 % wilgoci w powietrzu, którym oddychamy, jest uwalniane przez rośliny. Jest to bardzo przydatne zwłaszcza podczas okresu zimowego, kiedy to powietrze w naszych mieszkaniach najczęściej jest bardzo suche. Warto jednak zwrócić uwagę, że niektóre rośliny uwalniają wilgoć do otoczenia (są to na przykład areka żółtawa, Chrysolidocarpus lutescens), inne zaś, takie jak kaktusy czy sukulenty, zatrzymują wodę w związku z czym uwalniają jej do otoczenia niewielkie ilości. Badania przeprowadzone przez Uniwersytet Rolniczy z Norwegii pokazują, że występowanie roślin we wnętrzach zmniejsza prawdopodobieństwo problemów z suchą skórą, przeziębień, bólów gardła i suchego kaszlu.

  • Poprawa ogólnego stanu zdrowia, nastroju oraz redukcja stresu

Badania pokazują, że obecność roślin w domu pomaga zredukować stres i zmęczenie poprawiając jednocześnie produktywność. W wyniku badania przeprowadzonego przez Dutch Product Board for Horticulture okazało się, że dodanie roślin do pokojów biurowych zmniejszyło zmęczenie, złagodziło przeziębienia, bóle głowy, kaszel, ból gardła oraz symptomy grypopodobne. Zgodnie z innym badaniem przeprowadzonym przez Uniwersytet Rolniczy w Norwegii liczba zachorowań w biurach z roślinami spadła o 60 % w porównaniu z tymi, w których ich nie było. Natomiast badanie z Royal College of Agriculture w Cirencester w Wielkiej Brytanii pokazało, że studenci uczyli się z większą o 70 % uwagą w pokojach, w których znajdowały się rośliny. To samo badanie wykazało również, że wykłady udzielane w salach z roślinami były słuchane z większym zainteresowaniem i lepszą koncentracją. Zgodnie z książką „Holistic solutions for anxiety & depression” dotykanie miękkich i gładkich roślin może sprawić, że poczujemy się spokojniejsi. Kwiaty natomiast kojarzone są z pozytywnymi zdarzeniami i mogą poprawiać nastrój. Pewne badanie dowiodło, że kwiaty mają bezpośredni i błyskawiczny wpływ na odczuwanie szczęścia oraz poprawę pamięci

  • Ułatwianie zasypiania i głębokiego snu

Zapach niektórych roślin działa nasennie i uspokajająco. Zwłaszcza obecność w sypialni kwitnącej lub ususzonej lawendy czy jaśminowca działa relaksująco. Dlatego warto te rośliny mieć w doniczce na stoliku nocnym.

Rośliny przyspieszają rekonwalescjencję i zmniejszają ból u pacjentów szpitalnych

Zrzut ekranu 2018-11-22 o 18.30.09
Pokoje szpitalne bez roślin (A) oraz z roślinami (B)

Okazuje się że obecność zielonego życia w naszych mieszkaniach ma znaczący wpływ nie tylko na nasze samopoczucie, ale również na zdrowie fizyczne. A wiemy o tym m.in. z badania opublikowanego w 2009 r. w magazynie HortScience przeprowadzonego przez badaczy z Uniwersytetu w Kansas. W badaniu wzięło udział 80 pacjentek po tyroidektomii. Zostały one przydzielone do pokojów bądź z roślinami, bądź pozbawionych roślin. Okazało się, że u pacjentek w pokojach z roślinami (zarówno żywymi, jak i ciętymi) okres hospitalizacji był krótszy, potrzebowały mniej środków przeciwbólowych, odnotowały mniej punktów na skali bólu, niepokoju czy zmęczenia za to więcej emocji pozytywnych i większe zadowolenie z otoczenia w porównaniu z pacjentkami z grupy kontrolnej. Badania sugerują, że szpitalne pokoje wypełnione roślinami mają walor nie tylko estetyczny, ale również terapeutyczny poparty twardymi danymi. Badanie to poszerzało temat podjęty w pracy z 1984 r. kiedy to porównywano pooperacyjnych pacjentów płci zarówno męskiej, jak i żeńskiej przebywających w pokojach bądź z widokiem na park, bądź na inny budynek. Okazało się, że ci w pokoju z widokiem na zieleń przebywali w szpitalu krócej, mieli mniej negatywnych wpisów w historii leczenia oraz zażywali mniej środków przeciwbólowych.

Bibliografia:

https://ntrs.nasa.gov/archive/nasa/casi.ntrs.nasa.gov/19930073077.pdf

http://hortsci.ashspublications.org/content/44/1/102.full.pdf

Therapeutic Influences of Plants in Hospital Rooms on Surgical Recovery, Seong-Hyun Park, Richard H. Mattson, Department of Horticulture, Forestry and Recreation

https://journals.sagepub.com/doi/full/10.1177/147470490500300109