dieta

Suchy post dla zdrowia

Suchy post dla zdrowia

Wielu osobom może się zdawać – właśnie tak było w moim przypadku – że głodówka wykluczająca picie wody to raczej ekstremalny, i niekoniecznie optymalny, pomysł na zdrowie. W końcu ze wszystkich stron docierają do nas zalecenia, by wypijać kilka litrów płynów dziennie. I że to jest zdrowe. Bez jedzenia – zapewne tak właśnie myśli przeciętny człowiek – można funkcjonować, można nawet poczuć się lepiej. Ale bez picia? A jednak – zgodnie z nowymi trendami bazującymi na prastarych zwyczajach i, niestety, nielicznych jeszcze badaniach suchy post niesie ze sobą wiele korzyści zdrowotnych. Mówi się nawet, że pod względem benefitów przewyższają trzykrotnie głodówkę na wodzie. Co oznacza, że jedna doba takiego postu ma leczniczy potencjał 72 godzin na samej wodzie. Chcecie dowiedzieć się więcej o suchym poście i dlaczego warto spojrzeć na tę metodę przychylnym okiem? Jeśli tak, zapraszam do lektury!

Tradycja suchego postu

Suchy post jest to taki rodzaj głodówki podczas której nie spożywamy żadnych pokarmów ani płynów. Tradycja takiego postu liczy sobie tysiące lat a jego stosowanie w kontekście religijnym znane jest wśród Żydów czy Muzułmanów. W tradycji greckiej post też był znany, a popularny lekarz Hipokrates miał powiedzieć: „Jedzenie w trakcie choroby oznacza, że karmisz ją” (To eat when you are sick is to feed your sickness). Głodówka podczas Ramadanu stanowi jeden z pięciu filarów Islamu i jego wyznawcy w tym czasie muszą powstrzymać się od spożywania jedzenia i picia od wschodu do zachodu słońca. Podobno tradycja suchego postu istnieje też w Rosji. Rosyjski lekarz dr Sergei Filonov praktykuje tę metodę leczniczą od lat, a jej efekt terapeutyczny miał szansę zaobserwować wśród tysięcy swoich pacjentów. Szczegółowo o korzyściach z tego postu pisze w swojej książce Dry limotherapy – myths and realityi. Te rodzaj głodówki dr Filonov u niektórych osób stosował nawet do 18 dni. Widzimy zatem, że człowiek może przeżyć bez wody dłużej, niżby się zdawało. Zgodnie z tezami Rosjanina suchy post pozwala na szybką eliminację słabych i patologicznych komórek jak również wszelkich mikroorganizmów czy pasożytów. 

Ponadto suchy post jest bardziej efektywny w spalaniu tłuszczu niż tradycyjna głodówka. Dzieje się tak dlatego, że tłuszcz staje się źródłem tzw. wody metabolicznej. Okazuje się, że właśnie ta tkanka jest w tę wodę najbardziej zasobna – spalenie 100 g tłuszczu dostarcza 110 g wody podczas gdy z tej samej ilości węglowodanów uzyskujemy jedynie 50 g wody.

Suchy post i dane naukowe

Niestety w bogatej literaturze naukowej mało jest danych na temat efektów suchego postu. Większość badań dotyczy Muzułmanów stosujących ten rodzaj postu w trakcie Ramadanu. Ramadan jest dziewiątym i świętym miesiącem kalendarza muzułmańskiego. W trakcie ramadanu muzułmaninowi wolno spożywać posiłki i pić jedynie przed świtem i po zmierzchu. Dlatego w tym czasie jedzą oni dwa posiłki dziennie i poszczą przez okres ok. 16 godzin w ciągu dnia. 

Zmniejsza stany zapalne

Suchy post zmniejsza poziom markerów stanu zapalnegoii. U osób stosujących ramadan zaobserwowano: obniżone poziomy prozapalnych cytokin IL-6, IL-1beta i TNF-alfa, mniejsze wartości CRP, niższy poziom chemokin CXC

Wspiera optymalne zdrowie mózgu

W jednym z badańiii wśród 22 kobiet i 7 mężczyzn poszczących w czasie ramadanu obserwowano zwiększony poziom BDNF, serotoniny i NGF. BDNF (Brain Derived Neurotrophic Factor), to białko wspierające przetrwanie istniejących neuronów oraz powstawanie i różnicowanie się nowych (więcej na ten temat w naszym artykule http://oxymedica.pl/bdnf-czyli-zrobic-by-mozg-pozostal-wiecznie-mlody/). Natomiast NGF, czyli czynnik wzrostu nerwów, również odgrywa ważną rolę w rozwoju i wzroście komórek nerwowych. Serotonina zaś jest neuroprzekaźnikiem regulującym nastrój i podstawowe funkcje życiowe człowieka. Jej niski poziom może wywoływać depresję i niepokój. 

Może wspierać zdrowie cukrzyków

Zgodnie z badaniemiv z 2014 r. przeprowadzonymi na osobach stosujących ramadan okazało się, że ich poziom glukozy był wyraźnie niższy niż przed rozpoczęciem postu. A pamiętajmy, że zbyt wysoki poziom glukozy wpływa negatywnie na nasze zdrowie i prowadzi do insulinooporności.

Wersja do oglądania:

iFilonov, Siergiej, Dry limotherapy

iihttps://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC5712070/

iiihttps://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC5505095/

ivhttps://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/25162734

vhttps://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3487759/

Elastyczność metaboliczna i jej korzyści

Elastyczność metaboliczna i jej korzyści

Wiele się mówi o dietach i różnych sposobach restrykcji kalorycznej w celu czy to zachowania optymalnego zdrowia i smukłej sylwetki, czy też w celu odzyskania takowych. Trochę mało natomiast poświęca się uwagi czemuś, co według mnie jest podstawą efektywnego spalania zarówno zjedzonego pożywienia, jak i zmagazynowanego tłuszczu. Taką właśnie podstawą jest elastyczność metaboliczna. Dzięki niej nasz organizm z łatwością przełącza się z trybu skorzystania z glukozy w tryb pozyskiwania energii z ketonów, dzięki niej z łatwością zaliczamy poranny trening cardio na pusty żołądek, bo nasz organizm bez najmniejszych problemów sięga po paliwo ze zmagazynowanych zapasów. Dziś o tym, dlaczego współczesny człowiek ma problem z elastycznością metaboliczną, co możemy zrobić, by ją odzyskać i jakie przyniesie nam to korzyści.

Okresy głodu jako naturalny element życia

Zawsze w dziejach ludzkości okresy jedzenia przeplatały się okresami głodu wymuszanymi przez warunki zewnętrzne. Dopiero od niedawna (czyli od kilku dziesięcioleci) człowiek żyjący w cywilizowanym świecie nie doświadcza cyklicznego braku pożywienia. Wręcz przeciwnie – cywilizowany człowiek współczesny cierpi na chroniczny nadmiar pożywienia i najczęściej je o wiele więcej, niż powinien. Popularne zalecenia żywieniowe obrały dość specyficzny tor i wmawiają ludziom, by jedli często i mało. Taki tryb żywienia prowadzi do przestawienia się organizmu na czerpanie paliwa jedynie z węglowodanów. Jeśli nie dostarczymy ich ponownie na czas, organizm (który zatracił elastyczność metaboliczną) nie radzi sobie z pozyskaniem jej ze zgromadzonych zapasów w związku z czym zaczynamy odczuwać rozdrażnienie, osłabienie, niepokój czy też nie możemy się skupić.

Adaptacja do warunków

Elastyczność metaboliczna jest bardzo sprytnym mechanizmem, który od zawsze pozwalał człowiekowi dostosowywać się do zmiennych warunków. Dzięki adaptacjom metabolizmu organizm może sprawnie zarządzać energią – tym, w jaki sposób jest ona wytwarzana i magazynowana. A energię organizm może pozyskiwać bądź z glukozy, bądź z ketonów. Sprawne przełączanie się pomiędzy tymi źródłami energii chroni nas przed chorobami metabolicznymi podczas gdy nierównowaga w wykorzystywaniu glukozy i kwasów tłuszczowych jako paliwa może prowadzić do schorzeń typu cukrzyca typu 2, choroby sercowo-naczyniowe czy też otyłość.

Czy jestem nieelastyczny metabolicznie?

Tak jak wspomnieliśmy wcześniej, dieta i tryb życia współczesnego człowieka nie sprzyjają zachowaniu elastyczności metabolicznej. Ale po czym możemy poznać, że na pewno nam jej brakuje? Najprawdopodobniej twój metabolizm potrzebuje naprawy jeśli:

  • nie jesteś w stanie funkcjonować po 5 godzinach od posiłku
  • po obiedzie czujesz się ociężały i brakuje ci energii do działania
  • musisz podjadać pomiędzy posiłkami
  • źle znosisz głodówkę
  • trudno ci funkcjonować bez różnego typu stymulantów (kawa, herbata, napoje energetyzujące)

Insulinooporność i leniwe mitochondria

A jaka jest przyczyna takiego stanu? Co się stało, że nasz organizm przestał funkcjonować w sposób optymalny? Tak jak podkreślamy – dieta i tryb życia współczesnego człowieka są dalekie od ideału. Posiłki oparte na przetworzonych produktach o wysokim indeksie glikemicznym a do tego brak ruchu to już wystarczające czynniki, by namieszać w naszym metabolizmie. Nieustanne niemalże wytwarzanie insuliny w odpowiedzi na podaż węglowodanów z czasem może prowadzić do tak powszechnej insulinooporności. Normalnie, gdy spożywamy posiłek, poziom insuliny rośnie, a komórki przygotowują się na przyjęcie glukozy. Dzięki mitochondriom jest ona przetwarzana na energię. Wszelki nadmiar glukozy natomiast magazynowany jest w postaci glikogenu lub triglicerydów. W czasie, kiedy nie dostarczamy pożywienia, organizm czerpie z tych właśnie zapasów. Jeśli jednak cierpimy na insulinooporność, a nasze mitochondria nie działają sprawnie, procesy te są upośledzone. Długotrwałe dysfunkcje metaboliczne prowadzą do zmniejszenia ilości mitochondriów w mięśniach. Zgodnie z badaniem1 z 2007 r. osoby elastyczne metabolicznie mają w mięśniach większą ilość mitochondriów niż osoby cierpiące z powodu jej braku. Ponadto osoby nieelastyczne metabolicznie mają nie tylko mniej mitochondriów, ale są one nieefektywne w produkcji energii. A to wszystko prowadzi do tego, że sprawne przełączanie się pomiędzy różnymi rodzajami paliw jest wręcz niemożliwe, zaś pojadanie staje się konieczne dla zachowania potrzebnego poziomu energii.

Jak przywrócić utraconą elastyczność metaboliczną?

Optymistyczną nowiną jest ta, że skoro sami doprowadziliśmy do upośledzenia naszego metabolizmu, sami możemy go naprawić. Wystarczy jedynie dokonać pewnych zmian w nawykach. A co dokładnie możemy zrobić w celu przywrócenia elastyczności metabolicznej?

1. Ćwiczenia

Wysiłek fizyczny pomaga w naprawie metabolizmu poprzez dwa ważne czynniki – niweluje insulinooporność oraz zwiększa biogenezę mitochondriów, czyli powstawanie nowych „elektrowni” w naszym organizmie. Ćwiczenia poprawiają insulinooporność poprzez zwiększone wykorzystanie glukozy przez mięśnie szkieletowe. Jeśli już zaczniemy ćwiczyć, ważna staje się różnorodność treningu – ponieważ z czasem organizm się przyzwyczaja warto podejmować odmienne formy treningu (o różnej intensywności i angażujące różne partie mięśni). Zgodnie z badaniami2 już ćwiczenia o średniej intensywności o długości 45 min. jak również 15 minutowy spacer mogą bardzo korzystnie wpływać na poziom insuliny i glukozy we krwi. Natomiast intensywny trening (High Intensity Interval Training) okazuje się bardzo skuteczny w zmniejszaniu poziomu glukozy na czczo, redukowaniu wagi, insulinooporności oraz wystąpienia cukrzycy typu 2 u osób z grupy ryzyka3.

2. Dieta niskowęglowodanowa

Za każdym razem gdy ograniczamy spożycie węglowodanów nasz organizm będzie musiał nauczyć się korzystać z tłuszczu jako paliwa. Stosując dietę niskowęglowodanową przyzwyczajamy nasz organizm jak to robić. Dzięki temu wzmacniamy nasze mitochondria poprawiając ich umiejętność spalania tłuszczu oraz możemy nawet doprowadzić do biogenezy mitochondriów. Poza tym stosowanie diety ketogenicznej, głodówek oraz restrykcji kalorycznej również wpływa korzystnie na odzyskanie elastyczności metabolicznej.

3. Ekspozycja na zimno

Okazuje się również, że ekspozycja na zimno (na przykład kriokomora, morsowanie czy zimne prysznice) ma korzystny wpływ na optymalizację metabolizmu poprzez aktywację brunatnej tkanki tłuszczowej4

4. Antyoksydanty

Niekorzystnie na metabolizm działają stany zapalne i stres oksydacyjny. Okazuje się, że antyoksydanty mogą okazać się pomocne w rozwiązywaniu tych problemów5. Warto zatem dodać do naszej diety produkty bogate w antyoksydanty – zielone warzywa liściaste, jagody, borówki, przyprawy czy też inne wielokolorowe warzywa i owoce.

Metody odzyskania elastyczności metabolicznej nie różnią się od metod dbałości o zdrowie czy jego odzyskiwania. Aktywność fizyczna oraz żywienie to dwa ważne filary, na których opiera się nasze zdrowie. Zyski mogą być naprawdę ogromne w stosunku do nakładów. Owszem, wprowadzanie zmian i nowych nawyków może stanowić wyzwanie. Ale wraz z upływem czasu zdrowy tryb życia stanie się codziennością, która przychodzi do nas bezwysiłkowo. Dlatego warto zainwestować w elastyczność metaboliczną, które daje nam wolność, energię i pozwala w pełni cieszyć się życiem.

Wersja do oglądania:

Post, głodówka, IF w czasie zagrożenia infekcją wirusową

Post, głodówka, IF w czasie zagrożenia infekcją wirusową

Ostatnio dużo się mówi o głodówce. Coraz bardziej popularny staje się też IF (Intermittent Fasting), który wspiera się na filarze wielogodzinnego odpoczynku od jedzenia i zaleceniu, by raczej jeść rzadziej a nie – tak jak do tej pory nas uczono – częściej, dając tym samym naszemu organizmowi szansę na wytchnienie od nieustannego trawienia i metabolizowania produktów odżywczych, a wskutek tego możliwość intensywniejszej regeneracji. Zgodnie z badaniami głodówka działa leczniczo na wiele przewlekłych schorzeń. Ja osobiście znam osoby, które po dłuższej głodówce pozbyły się najróżniejszych dolegliwości (takich jak alergie, nadciśnienie, cukrzyca, insulinooporność czy choroby autoimmunologiczne) nie wspominając oczywiście o zrzuceniu nadprogramowych kilogramów. Można by więc pomyśleć, że głodówka to takie uniwersalne panaceum na wszelkie dotykające nas bolączki. Czy tak rzeczywiście jest? Osobiście uważam, że życie i biologia są trochę bardziej skomplikowane i że żadna metoda nie jest uniwersalna bowiem każdy z nas jest konkretną osobą osadzoną w swym niepowtarzalnym kontekście biologicznym i co dla jednego może być lekarstwem, dla drugiego już niekoniecznie nim jest. Dlatego o ile krótsze posty (typu Intermittent Fasting, OMAD czyli One Meal A Day czy też jednodniowe głodówki) mogą być stosowane przez większość z nas, o tyle decyzja o podjęciu dłuższej głodówki musi uwzględniać naszą ogólną kondycję i stan zdrowia. W dzisiejszym poście chciałam przyjrzeć się jak działa głodówka w czasie infekcji (czy też zagrożenia infekcją, gdy na przykład panuje pandemia czy epidemia) i czy jest to w owym czasie optymalna metoda wzmacniania naszej odporności.

Wpływ niejedzenia na układ odpornościowy 

Najogólniej mówiąc głodówka ma pozytywny wpływ na układ odpornościowy i prowadzi do jego odnowy. Głównym mechanizmem odpowiedzialnym za ten efekt jest recykling komórek odpornościowych prowadzący do zastąpienia wadliwych komórek przez zdrowe. Dzięki temu u osób, u których doszło do głębokiego zaburzenia w tej sferze, czyli do immunosupresji, obserwuje się odblokowanie układu odpornościowego. Ponadto poprzez proces aktywacji komórek macierzystych upośledzone komórki immunologiczne zostają zastąpione przez nowe, sprawnie działające. Jednak warto pamiętać, że w trakcie samej głodówki, gdy dochodzi do procesu recyklingu, mamy do czynienia z przejściowym spadkiem liczby komórek odpornościowych. Jego odbudowa ma miejsce dopiero w fazie ponownego dostarczania pożywienia. Dodatkowo korzystne działanie głodówki na układ odpornościowy jest też niebezpośrednie – poprzez leczenie i zapobieganie chorobom metabolicznym, autoimmunologicznym czy innym przewlekłym schorzeniom, które mają negatywny wpływ na odporność, zapobiegamy tym skutkom. Równowaga organizmu to zdrowie wszystkich układów, dlatego im bardziej przywrócimy stan homeostazy rozwiązując pomniejsze dysfunkcje i przywracając sprawne działanie poszczególnych układów, tym większą możemy mieć pewność, że całość będzie działać optymalnie. 

Ksenofagia, czyli autofagia drobnoustrojów

Autofagia jest to wrodzony proces immunologiczny aktywowany po rozpoznaniu zakażenia drobnoustrojami. Ponieważ jednak atakujące nas drobnoustroje stosują wiele strategii unikania i omijania mechanizmów obronnych gospodarza celem zagwarantowania sobie przetrwania, szlaki autofagii współdziałają z wrodzoną odpornością przyczyniając się do walki z atakującymi go mikroorganizmami. Procesy autofagii przebiegają zarówno w obrębie mechanizmów wrodzonej jak i adaptacyjnej odpowiedzi odpornościowej wywierając wpływ na takie funkcje jak zarządzanie procesami zapalnymi, produkcja cytokin czy też regulacja wytwarzania limfocytów. Zaburzenia w przebiegu procesów autofagii osłabiają układ odpornościowy oraz przyczyniają się do wystąpienia innych patologii. I odwrotnie – aktywując te procesy wpływamy korzystnie na zdolności naszego organizmu do walki z infekcją poprzez mechanizm ksenofagii i inne zależne od niej procesy.

Post a infekcja

Z doświadczenia i obserwacji wiemy, że najczęściej w czasie infekcji brakuje nam apetytu. Dzieje się tak dlatego, że organizm kieruje energię na procesy związane z walką i aktywacją mechanizmów układu odpornościowego. Niestety nie ma zbyt wielu badań dotyczących wpływu głodówki na zwalczanie różnego rodzaju infekcji. Jedno badanie z 2016 roku z Yale pod kierownictwem immunobiologa Ruslana Medzhitova wzięło pod lupę zachowanie myszy z infekcją – bakteryjną lub wirusową. Okazało się, że gdy naukowcy karmili myszy, te z infekcją wirusową przeżyły, podczas gdy stan myszy z infekcją bakteryjną pogorszył się. Bliższe spojrzenie na dietę pozwoliło wyciągnąć wniosek, że za ten efekt odpowiedzialna była glukoza. W powtórnym badaniu użyto substancji blokującej metabolizm glukozy. Rezultat był odwrotny – myszy z infekcją bakteryjną przeżyły, a te z wirusową nie. Jako wyjaśnienie naukowcy wskazywali na różnicę w reakcji układu immunologicznego – każda z infekcji, w zależności od leżącego u jej podłoża patogenu, wywołuje odmienne rodzaje stanów zapalnych. Dlatego pożywienie może albo pomóc, albo osłabić zdolność organizmu do tolerancji stanu zapalnego. Glukoza okazuje się kluczowa dla przetrwania podczas infekcji wirusowej, podczas gdy w czasie walki z bakteriami lepszym paliwem są ketony. 

Post a epidemia

Widzimy zatem, że w czasie większego zagrożenia infekcją wirusową (na przykład w czasie pandemii lub epidemii), gdy mamy kontakt z ludźmi i jesteśmy narażeni na zarażenie dłuższy post może być niewskazany z względu na przejściowe osłabienie naszej odporności. Zgodnie z powyższymi danymi jednak bardzo wskazane są Intermittent Fasting czy też OMAD. Te metody nie stanowią stresu dla naszego organizmu, dzięki dłuższym odstępom pomiędzy posiłkami zapewniają mu czas niezbędny na pełną regenerację oraz chronią przed wieloma chorobami metabolicznymi osłabiającymi nasz układ odpornościowy.

Bibliografia:

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/15680321/

http://www.phmd.pl/api/files/view/29010.pdf

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/19527881

https://www.frontiersin.org/articles/10.3389/fcell.2018.00147/full

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC5555589/

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC4102383/

siimland.com/does-fasting-kill-viruses/

6 sposobów na silniejszy układ odpornościowy

6 sposobów na silniejszy układ odpornościowy

Każdego dnia stykamy się z milionami różnych mikroorganizmów i wirusów. Te maleńkie, bardzo proste formy życia (lub informacji, bo wirusów za formy życia się nie uznaje) zamieszkiwały naszą planetę zanim jeszcze człowiek się na niej pojawił. Dlatego nasze, wielokomórkowe życie musiało nauczyć się współżyć z tymi prostszymi formami. I tak jest po dziś dzień. Większość bakterii, wirusów i grzybów jest dla człowieka nieszkodliwa, wiele z nich żyje z nami w symbiozie. Przyjmuje się, że w przypadku człowieka, na jedną komórkę ludzką przypadać może nawet 10 komórek zasiedlających go mikroorganizmów. A warto pamiętać, że w skład mikrobiomu wchodzi również wirom, stanowiący ogół wirusów w ciele człowieka. I wbrew powszechnym przekonaniom, najprawdopodobniej szkodliwych wirusów jest mniej niż tych złośliwych, ale co najważniejsze – wpływ, jaki dany wirus będzie miał na nasz organizm zależy od naszego układu odpornościowego. 

Pamiętajmy, że właśnie od tego mamy nasz układ odpornościowy – by chronił nas przed niebezpieczeństwami świata zewnętrznego. Stopień wirulencji wirusa czy też bakterii zależy od kondycji naszego układu odpornościowego. Dlatego zamiast skupiać się na walce z otaczającymi nas mikroorganizmami, których i tak nie wyeliminujemy, warto raczej skierować uwagę na swoje własne wnętrze i tam znaleźć moc. Różnego rodzaju praktyki i zmiana nawyków na prozdrowotne zapewnią nam zdrowe i silne ciało, które poradzi sobie z każdym zagrożeniem. A o tych praktykach piszę w poniższym tekście. Zapraszam do lektury.

  1. Dieta

Pamiętajmy, że żywność wysoko przetworzona zamiast nas odżywiać najczęściej niesie niepotrzebny balast w postaci konserwantów i innych dodatków, których organizm potem musi się pozbyć tracąc na to swoją cenną energię. Dla optymalnej pracy naszego organizmu musimy dostarczyć mu produkty bogate w składniki odżywcze. Jedzmy dużo świeżych warzyw i owoców bogatych w witaminę C. Pamiętajmy, że w naszej polskiej kuchni mamy tradycję jedzenia tak wartościowych pokarmów jak kiszonki, które fenomenalnie wpływają na naszą odporność i stan układu pokarmowego zasilając florę dobroczynnymi bakteriami. Unikajmy dużych ilości cukru, sztucznych słodzików takich jak aspartam oraz syropu glukozowo-fruktozowego. Warto też wspomnieć, że u osób z insulinoopornością układ odpornościowy jest rozregulowany co prowadzi do upośledzonej odpowiedzi w przypadku infekcji. 

Jeśli chodzi o głodówkę to dłuższe posty dobre są w przypadku infekcji bakteryjnych. Jeśli chodzi o infekcje wirusowe natomiast to poleca się raczej intermittent fasting, posty nie dłuższe niż 24 h bowiem przy dłuższej głodówce istnieje chwilowy spadek w odpowiedzi odpornościowej na wirusy.

2. Sen

Optymalny sen ma kluczowy wpływ na działanie naszego organizmu w ogóle i na prewencję najróżniejszych chorób. Pamiętajmy, że nasz organizm funkcjonuje w korelacji z rytmem dobowym i od niego zależy również zdrowy, regenerujący sen. Optymalny sen ma długość 7-9 godzin, zaś na spoczynek powinniśmy udawać się bezwzględnie przed północą (najbardziej regenerujący sen to ten w godzinach 21-1). Ponieważ więcej na temat snu już pisaliśmy, odsyłam do tego materiału: http://oxymedica.pl/7-sposobow-na-lepszy-i-zdrowszy-sen/

3. Ćwiczenia fizyczne

Zgodnie z badaniami, osoby które regularnie ćwiczą rzadziej zapadają na infekcje. Wysiłek fizyczny poprawia krążenie krwi a tym samym pomaga w rozprowadzaniu substancji odżywczych oraz substancji układu odpornościowego po całym organizmie gwarantując jego optymalne funkcjonowanie. Ponadto ćwiczenia zmniejszają ryzyko wystąpienia chorób przewlekłych, które upośledzają działanie układu odpornościowego. Aktywność fizyczna zmniejsza stany zapalne – okazuje się, że u osób uprawiających jakiś sport obserwuje się niższe markery stanów zapalnych. 

Jednak tak jak ze wszystkim – pamiętajmy o równowadze! Okazuje się bowiem, że zbyt intensywne i przeciążające ćwiczenia stymulują wytwarzanie hormonów stresu i powodują osłabienie funkcji immunologicznych. Dlatego bądźmy świadomi naszych własnych granic i ćwiczmy tak, by trening przynosił nam doraźne i długofalowe korzyści, a nie szkody.

4. Zarządzanie stresem (w tym elektrosmogiem, który jest formą stresu)

Za dużą część naszych problemów zdrowotnych odpowiedzialna jest przewlekła reakcja stresowa. Taka odpowiedź organizmu wpływa niekorzystnie na funkcje naprawcze i działanie układu odpornościowego. Dlatego bardzo ważne jest nauczyć się właściwej odpowiedzi na stres. Pamiętajmy, że sama sytuacja przychodząca do nas z zewnątrz jest jedynie pewnym zdarzeniem, a w jaki sposób je zinterpretujemy i jak na nie odpowiemy zależy jedynie od nas samych. Możemy widzieć problem albo wyzwanie. Codzienne zdarzenia, choć w chwili ich zaistnienia mogą wydawać się trudne czy wręcz nie do rozwiązania, zawsze da się widzieć jako ciekawą lekcję. Przypomnijmy sobie, że bardzo często w sowim życiu przecenialiśmy negatywny wpływ spotykających nas doświadczeń. Dopiero z perspektywy czasu dało się w nich dostrzec bardziej ich transformujący potencjał wyzwalający ogromne zasoby ukrytej w nas mocy. Starajmy się o tym pamiętać na co dzień i brać odpowiedzialność za swoją reakcję emocjonalną na tzw. stres. 

Dobremu samopoczuciu sprzyjają budujące relacje z najbliższymi. Zgodnie ze statystykami osoby otaczające się bliskimi, rodziną i przyjaciółmi rzadziej zapadają na choroby przewlekłe, a ich układ odpornościowy jest silniejszy. Innymi formami dbałości o nasze samopoczucie jest na przykład kreatywność, pod wieloma postaciami – czy to w formie malowania, pisania, pracy w ogrodzie czy też gotowania. Kolejną metodą idealnie rozładowującą napięcie jest śmiech. Śmiech pobudza układ limfatyczny, angażuje przeponę jak specjalnie ćwiczenia oddechowe pozwalając przejść na działanie parasympatycznego układu nerwowego odpowiedzialnego za regenerację i odpoczynek. Śmiech zmniejsza hormony stresu i stymuluje wytwarzanie endorfin. Wielu ludzi twierdzi, że sama praktyka oglądania komedii wyleczyła ich z poważnych chorób. 

Pamiętajmy, że promieniowanie elektromagnetyczne jest również czynnikiem stresującym. Na szczęście istnieją metody redukcji EMF w naszym domowym otoczeniu. Więcej na ten temat w naszym artykule http://oxymedica.pl/smog-elektromagnetyczny-czy-naprawde-taki-grozny/

5. Hormeza, czyli co mnie nie zabije, to mnie wzmocni

Już w XVI wieku szwajcarski lekarz Paracelsus zauważył, że to dawka czyni truciznę. I ten efekt wykorzystuje się powszechnie we współczesnym leczeniu. Zgodnie z zasadami hormezy czynnik, który w dużych dawkach działa szkodliwie, w niewielkich może wywoływać efekt pozytywny. Czynnik stresogenny w małej dawce wywołuje pewną adaptacyjną odpowiedź stresową w efekcie której pojawia się przejśiowe zaburzenie homeostazy, ale w ten sposób budowana jest umiejętność organizmu do stawiania czoła większemu stresowi. W sposób trwały aktywują się pewne szlaki, które chronią przed podobnym stresem, tylko bardziej nasilonym

Stosując metody hormetyczne uczymy się stawiać czoła stresowi w kontrolowanych warunkach, dzięki czemu potem w sytuacji nasilonego stresu zewnętrznego jesteśmy w stanie podejść do niego z większym spokojem i dystansem. Stosując metody hormetyczne budujemy swoją wytrzymałość i zdrowie i stajemy się bardziej odporni na niekorzystne warunki zewnętrzne. 

6. Suplementy

Starajmy się wybierać zdrowe produkty bogate w witaminy i minerały tak, by to pożywienie dostarczało nam je w wystarczających ilościach. Jeśli jednak nasza dieta nie była optymalna pod tym względem to sięgnijmy po dobrej jakości suplementy z witaminą D3 (razem z K2MK7) oraz witaminą C, które to są kluczowe dla naszej odporności.

Wersja do oglądania:

Bibliografia:

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3256323/

https://www.sciencedirect.com/science/article/pii/S2095254618301005

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC2686627/

4 sposoby aktywacji autofagii

4 sposoby aktywacji autofagii

Proces autofagii, czyli samonaprawy organizmu, zachodzi w warunkach deficytu energetycznego. Także aby do niego doszło musimy nie tylko zaprzestać dostarczać naszemu organizmowi składniki odżywcze, ale konieczne jest również zużycie zapasów glikogenu zmagazynowanego w wątrobie. I dopiero w takim stanie niedoboru energii po wielu godzinach (około 24) zaczynają aktywować się procesy autofagii. Dlatego najprostszym sposobem indukowania autofagii jest głodówka. Większość danych jest zgodna – aby aktywować głębokie procesy autofagii należy powstrzymać się od jedzenia na 72 godziny. Trzy dni postu to dla niektórych duże wyzwanie. Dlatego w poniższym tekście przybliżę Wam metody, które pozwolą nam indukować autofagię szybciej. Tak, nie będą to tak silne procesy jak po trzech dniach postu, ale przestrzegając pewnych reguł i wywołując taką lekką autofagię, ale częściej, jesteśmy w stanie w dłuższym terminie osiągnąć wiele korzyści.

Metody indukowania autofagii

  1. Ćwiczenia aerobowe

Zgodnie z badaniami na myszach trening cardio indukował autofagię w mięśniach obwodowych oraz mózgu badanych zwierząt. W jednym z badań wykazano, że to intensywne ćwiczenia są najbardziej efektywne w wywoływaniu autofagii w mięśniach. Poza tym ważna jest też regularność treningu. Okazuje się bowiem, że u myszy, które poddawane były ćwiczeniom przez całe swoje życie, obserwuje się najwięcej korzyści wynikających z autofagii. Natomiast u ludzi u tych osób, które przez całe życie grały w piłkę nożną (nieprofesjonalnie) obserwowany korzystny wpływ aktywnych procesów autofagii na starzenie się organizmu.

2. Intermittent fasting/restrykcje kaloryczne/fast mimicking diet/dieta ketogeniczna

Ponieważ autofagia aktywowana jest w warunkach deficytu energetycznego wszelkie metody żywienia zakładające istnienie takowego mogą, w mniejszym lub większym stopniu, indukować procesy autofagii. W przypadku intermittent fasting dla osiągnięcia autofagii zaleca się dłuższy okres niejedzenia wynoszący ok. 20 godzin. Można stosować na przykład OMAD (One Meal A Day), czyli jeden posiłek dziennie. Pamiętajmy, że autofagia aktywowana jest dopiero, gdy organizm wyczerpie zapasy, również zapasy glikogenu z wątroby i mięśni, dlatego dłuższe okna żywieniowe zwykle nie są w stanie tego procesu aktywować.

3. Dieta ketogeniczna

Dieta ketogeniczna nie wystarczy, by aktywować głęboką autofagię. Jednak aktywuje ona te same szlaki, co autofagia – między innymi szlak AMPK. U szczurów dieta ketogeniczna indukuje autofagię i działa ochronnie na mózg. Poza tym przechodząc z diety ketogenicznej na głodówkę jesteśmy w stanie dużo szybciej aktywować proces autofagii.

4. Pewne pokarmy i suplementy

Do pokarmów i suplementów aktywujących autofagię należą: kawa, zielona herbata, kurkuma, kakao, resweratrol.

5. Stymulacja układu limfatycznego

Jeśli nasz organizm nie radzi sobie z nadmiarem toksyn i nigdy tego nie robiliśmy powinniśmy skupić się na aktywacji układu limfatycznego. Jego sprawne działanie odpowiedzialne jest za detoks naszego organizmu i dopóki nie radzi on sobie sprawnie z bieżącymi toksynami, nie jesteśmy w stanie wejść w proces autofagii, który przecież aktywuje jeszcze głębsze oczyszczanie. Dlatego wspomagająco zalecane są wszelkie aktywności stymulujące układ limfatyczny takie jak ćwiczenia fizyczne, skakanie, sauna na podczerwień.

Widzimy zatem, że aktywacja autofagii nie wymaga tak drastycznych metod, jak wielodniowe głodówki. Warto zatem implementować te wyżej wymienione metody w codziennym życiu. Pamiętajmy bowiem, że jeśli tylko zadbamy o nasz organizm odwdzięczy się on nam zapewniając optymalne zdrowie i chroniąc nas przed wszelkimi zagrożeniami płynącymi z zewnątrz.

Filmik na ten temat:

Bibliografia:

Siim Land, www.simland.com

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3463459/

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/30837897

Czy na pewno musimy jeść tak często? Intermittent Fasting dla zdrowia

Czy na pewno musimy jeść tak często? Intermittent Fasting dla zdrowia


W świecie owładniętym konsumpcjonizmem, w którym jedzenie coraz częściej staje się nie tyle sposobem na zaspokojenie potrzeb organizmu, ale ucieczką od stresu, nagrodą czy też towarzyską rozrywką mało kto jest w stanie odmówić sobie owej przyjemności. Zapewne też mało kto przypuszcza, otoczony przez medialne przekazy zalecające jeść choć może mało, to jednak często, by „nakręcać” w ten sposób swój metabolizm, że nieustanne spożywanie pokarmów zmusza nasz organizm do ciągłej pracy nie dając mu chwili wytchnienia (poza wypoczynkiem nocnym, który niejako wymusza głodówkę) i pozbawiając go szansy na pełniejszą regenerację. Niegdyś ludzie jadali rzadziej, z różnych względów. Często warunki wymuszały okresy niejedzenia, zaś wierzenia (obecne nie tylko w religiach, ale i pradawnych praktykach szamańskich) zalecały okresowe posty nie tyle ze względu na korzyści zdrowotne (na których skupimy się tutaj), co z przyczyn duchowych. Głodówka bowiem oczyszcza i regeneruje nasz organizm, zarówno na poziomie fizycznym, jak i duchowym – pozbywając się tego wszystkiego, co obciąża nasze ciało, łatwiej nam również odpuścić to, co ciąży nam na poziomach bardziej subtelnych. Ja sama od dawna stosuję krótkie głodówki, tzw. Intermittent Fasting (IF), które są dużo mniejszym wyzwaniem niż wielodniowy post i na pewno łatwiej je inkorporować w codzienność, ale które jednocześnie niosą ze sobą wiele korzyści zdrowotnych (choć nie tylko zdrowotnych). Jeśli jeszcze nie słyszeliście, czym jest IF, jak go stosować i jakie korzyści daje, zapraszam do lektury.

Na czym polega Intermittent Fasting

healthy-food-1487647_960_720IF jest sposobem odżywiania polegającym na spożywaniu wszystkich posiłków w trakcie stosunkowo krótkiego okna żywieniowego (trwającego najczęściej od 12 do 4 godzin) i niedostarczaniu organizmowi żadnych kalorii w ciągu pozostałych kilkunastu godzin. W praktyce wygląda to tak, że, na przykład, omijamy śniadanie (tak, dokładnie – omijamy śniadanie wbrew temu, czego nas uczą, że jest to najważniejszy posiłek w ciągu dnia…) i pierwszy posiłek jemy o godzinie 14, ostatni zaś o 20. Taki schemat daje nam 18 godzin postu, co jest dość rygorystyczną postacią tej metody, choć z doświadczenia powiem, że wcale nietrudną do zastosowania. Ten model jedzenia wydaje się być bliższy modelowi żywienia naszych przodków. I choć przez tysiące lat nasze organizmy z pewnością przystosowały się do nowych warunków to dla mnie jest on bardziej intuicyjny – ja sama zaczęłam go stosować nie w efekcie przestudiowania teorii za nim się kryjącej, ale zupełnie spontanicznie, idąc za głosem mojego własnego organizmu oraz ze względu na łatwość zastosowania oraz korzyści, które daje. Nie wchodząc w techniczne szczegóły i rezultaty badań naukowych na razie powiem tylko, że jedzenie w ciągu kilku godzin pozwala nam zaoszczędzić sporą ilość czasu, którą możemy poświęcić na coś innego (po prostu nie zaprzątamy sobie głowy nieustannym myśleniem o jedzeniu i przygotowywaniem posiłków), a poza tym (każdy, kto taki model stosuje z pewnością się ze mną zgodzi) te wczesne godziny, kiedy jesteśmy na czczo, są okresem, kiedy mamy najwięcej energii (ja zawsze biegam i ćwiczę przed południem albo wczesnym popołudniem, przed jedzeniem, i jest to mój najlepszy trening) oraz najlepszą koncentrację i produktywność intelektualną. Gdy już nauczymy się nie ulegać uczuciowi głodu i nie iść za impulsem lęku odkryjemy pewnego rodzaju klarowność i przestrzeń, w której może narodzić się zupełnie nowa relacja z jedzeniem – jedzenie świadome wyrastające ze szczerej troski o nasze ciało i jego potrzeby. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że taki model może nie być dla wszystkich i że na pewno warto implementować go stopniowo. Ale każdemu, kto intuicyjnie wybiera jeść rzadziej, omijać śniadania i ćwiczyć na czczo zalecam wsłuchać się w siebie i pójść za głosem swojego organizmu wbrew „powszechnym” zaleceniom i modom. Tym bardziej, że owe zalecenia i mody są tak naprawdę stosunkowo młode i oddalają się coraz bardziej od sposobu życia naszych – wcale nie tak dalekich – przodków. Ale na szczęście owe mody też ewoluują i coraz więcej osób poleca ograniczać nie tylko i nie tyle kaloryczność spożywanych posiłków, co ich częstotliwość po to by dać naszemu zmęczonemu od ciągłego konsumowania układowi pokarmowemu wytchnienie. Od dawna już dysponujemy badaniami potwierdzającymi prozdrowotne działanie restrykcji kalorycznej. A każdy z nas, kto kiedykolwiek interesował się długowiecznością zapewne wie, że najwięcej zdrowych stulatków jest na Okinawie, gdzie od wieków propaguje się niskokaloryczną dietę i aktywny tryb życia. Dlatego jeśli chcecie jak najdłużej cieszyć się zdrowiem i wysokim poziomem energii życiowej proponuję zapoznać się z zaletami IF i zastanowić się, czy taki model żywienia przypadkiem nie jest dla was.

Korzyści zdrowotne IF

W poniższym artykule pragniemy przybliżyć korzyści zdrowotne stosowania IF. A najważniejsze to:

  • Utrata zbędnych kilogramów i tkanki tłuszczowej

Jedząc w ciągu kilku godzin zamiast kilkunastu zwykle zjadamy mniej posiłków co przekłada się na ujemny bilans energetyczny w porównaniu z drugą opcją. Ale nie tylko z tego powodu IF sprzyja szczupłej sylwetce. Taki model odżywiania ma również wpływ na gospodarkę hormonalną – sprzyja utrzymaniu niższego poziomu insuliny oraz większego poziomu hormonu wzrostu co ułatwia i przyspiesza rozkład tkanki tłuszczowej. Te mechanizmy hormonalne potrafią poprawić metabolizm o 3.6-14 %. Badania pokazują również, że IF powoduje mniejszy spadek masy mięśniowej niż tradycyjne diety oparte na ograniczaniu kalorii.

  • Zmniejszenie poziomu insuliny a tym samym ryzyka cukrzycy typu 2 foo

Badania pokazują, że IF wpływa korzystnie na insulinooporność oraz w sposób znaczący obniża wysoki poziom cukru. W badaniach nad IF przeprowadzonych na ludziach stosujących ten model żywienia okazało się, że poziom cukru na czczo był 3-6 % niższy, zaś poziom insuliny spadł o 20-31 %. Jedno z badań na szczurach potwierdziło również, że IF chroni przed niewydolnością nerek, jednym z najpoważniejszych powikłań cukrzycy. Ponadto badania pokazują również, że podobna dieta może prowadzić do wytwarzania nowych komórek trzustki, które zastępują komórki uszkodzone.

  • Korzystny wpływ na mózg

Zgodnie z badaniami IF może prowadzić do zwiększenia liczby komórek nerwowych optymalizując tym samym funkcje mózgu. Ponadto IF zwiększa poziom neurotroficznego czynnika pochodzenia mózgowego (ang. Brain-Derived Neurotrophic Factor, BDNF, o którym pisaliśmy już post), pełniącego wiele ważnych ról i którego niedobór wiąże się z wieloma schorzeniami neurologicznymi. IF zmniejsza ryzyko chorób neurodegeneracyjnych takich jak choroba Parkinsona czy Alzheimera. Chroni neurony przed ekscytotoksycznością prowadzącą do ich śmierci. Może również przyspieszać autafagię (proces pozwalający pozbyć się starych komórek i zastąpić je nowymi) w neuronach, co wspomaga naturalne procesy ochrony przed chorobami neurodegeneracyjnymi. Ponadto badanie z udziałem 50 osób w podeszłym wieku pokazało, że restrykcja kaloryczna poprawia pamięć.

  • Wydłuża życie

Badania pokazują, że IF wydłuża życie w podobny sposób jak restrykcja kaloryczna. Niektóre wyniki były wręcz spektakularne – w jednym z nich okazało się, że szczury, które pościły co drugi dzień żyły o 83 % dłużej niż te, które nie ograniczały pożywienia. Ponadto niższy poziom energii w okresach postu sprawia, że mitochondria zaczynają działać w sposób bardziej wydajny wydłużając nasze żīcie i sprzyjając zachowaniu zdrowia.

  • Wywołuje wiele korzystnych procesów naprawy komórkowej

Okres kiedy nie dostarczamy organizmowi pożywienia i kiedy wyczerpią się zapasy glikogenu jest początkiem procesu autofagii, czyli procesu potocznie określanego jako usuwanie śmieci. Proces ten obejmuje rozkładanie i metabolizowanie nieprawidłowych protein, które wraz z upływem czasu odkładają się w naszych komórkach. Autofagia chroni nas przed zapadnięciem na wiele chorób, m.in. nowotwory czy chorobę Alzheimera.

  • Zwiększa poziom hormonu wzrostu

Hormon wzrostu pełni wiele korzystnych funkcji w naszym organizmie. Niestety jego poziom spada wraz z wiekiem. Okazuje się, że stosowanie głodówek, restrykcji kalorycznej oraz IF może w sposób znaczący zwiększyć jego poziom.

  • Zmniejsza stres oksydacyjny i stan zapalny w organizmie

Wszyscy już zapewne wiemy, że stres oksydacyjny jest jednym z głównych czynników przyczyniających się do wielu chorób przewlekłych i przedwczesnego starzenia. Wiele badań potwierdza korzystne działanie IF również w tej sferze – stajemy się bardziej odporni na stres oksydacyjny oraz zmniejsza się poziom stanu zapalnego w naszym organizmie.

  • Sprzyja zachowaniu zdrowego serca

Choroby sercowo-naczyniowe są największą przyczyną zgonów w dzisiejszych czasach. IF skutecznie obniża czynniki ryzyka związane z tą grupą chorób: ciśnienie krwi, cholesterol LDL, trójglicerydy oraz poziom cukru we krwi. Osoby stosujące IF oraz dietę niskokaloryczną rzadziej zapadają na choroby o podłożu sercowo-naczyniowym.woman-570883_960_720

IF dla kobiety

Głodówki, a tym samym IF, mogą wyglądać nieco inaczej w przypadku kobiet. Natura stworzyła nas jako potencjalne matki i dlatego organizm kobiety jest bardzo zależny od miesięcznego cyklu hormonalnego. Wszelki stres (pod którym kryje się bardzo wiele, również jakiekolwiek zmiany dietetyczne) może zakłócać ów cykl. W momencie kiedy nasze ciało otrzymuje z otoczenia sygnał, że coś nam zagraża, wyłącza cykl miesięczny stwierdziwszy, że warunki nie są optymalne dla przyjścia na świat nowego życia. Takim czynnikiem stresogennym może być również zmiana diety, zwłaszcza, jeśli prowadzi do deficytu kalorycznego albo wymusza okresy niejedzenia. Z tego względu kobiety generalnie gorzej znoszą głodówki i powinny do nich podchodzić z większą rozwagą. Osobiście (a piszę to jako kobieta) nie zauważyłam żadnych niekorzystnych zmian hormonalnych odkąd stosuję IF. Myślę jednak, że warto ten tryb żywienia wprowadzać stopniowo i powoli przystosowywać organizm do nowego modelu. Ja sama zaczynałam od znacznie dłuższego okna żywieniowego, jego wydłużenie przyszło samo – spontanicznie i w pełni naturalnie dzięki czemu mój organizm nie odczuł tego jako stresu. Pamiętajmy też, by słuchać swojego ciała i podchodzić do tego planu elastycznie – jeśli danego dnia czujemy się słabo bez jedzenia nie wymuszajmy go na siłę, bardzo możliwe, że następnego dłuższe niejedzenie przyjdzie zupełnie bezwiednie w odpowiedzi na sygnał naszego zmęczonego ciągłym trawieniem i przetwarzaniem energii organizmu.

Świadome jedzenie, świadome życie

fŚwiat, w którym przyszło nam żyć, coraz częściej boryka się z problemem otyłości. Dziś już nawet dzieci potrafią mieć nadwagę (kiedyś ten problem ich nie dotyczył). Z każdej strony zachęca się nas by kupować, konsumować i wymieniać stare na nowe. Ale może warto zatrzymać się i zastanowić, czy taki model życia nam służy? Czy służy naszej planecie, eksploatowanej i wyzyskiwanej bez szacunku i namysłu w totalnym zapomnieniu, że to ona jest Matką i że nasze życie bez niej nie jest możliwe i że nigdy by się nie zdarzyło. Może warto, zanim kupimy kolejny kawałek przesyconego hormonami stresu mięsa zastanowić się, czy naprawdę musimy jeść tyle białka? Może zanim w stresie, smutku czy zdenerwowaniu sięgniemy po kolejny kawałek czekolady by ukoić swój ból lepiej by było wziąć głęboki oddech i otworzyć się na przepełniające nas emocje, a nie od nich uciekać?

Czy jesteśmy na tyle odważni, by spojrzeć prawdzie w oczy i zobaczyć, że bardzo duża liczba chorób cywilizowanego świata to choroby dietozależna i że to właśnie my sami jesteśmy odpowiedzialni za ich powstanie? Czy chcemy dalej okłamywać samych siebie i żyć bajką, że to lekarze, politycy i dobre wróżki odmienią nasze życie? Może warto zacząć od małych kroków, od zmiany naszej rzeczywistości poprzez zmianę siebie i poprzez świadomą i odpowiedzialną relację z jedzeniem. Z miłości do siebie i do świata we wszelkich jego przejawach ilekroć przyjdzie nam sięgnąć po coś do jedzenia – nie ważne, czy będzie to awokado, pieczony ziemniak czy martwa krowa, która nam oddała swe życie – spytajmy siebie: czy mi to służy? Czy naprawdę tego potrzebuję?

Bibliografia:

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/21410865

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/10837292

https://www.sciencedirect.com/science/article/pii/S193152441400200X

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/17316625

https://www.sciencedirect.com/science/article/pii/S0969996106003251

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/11220789

https://onlinelibrary.wiley.com/doi/full/10.1046/j.0022-3042.2001.00747.x

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC2633586/

https://academic.oup.com/geronj/article-abstract/38/1/36/570019

https://www.karger.com/Article/Abstract/212538

https://www.sciencedirect.com/science/article/pii/S095528630400261X

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/17291990/

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/17374948

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/23244540

https://www.sciencedirect.com/science/article/pii/S0104423013000213

The Effects of Intermittent Energy Restriction on Indices of Cardiometabolic Health

Parszywa dwunastka – które warzywa i owoce lepiej kupować ekologiczne

Parszywa dwunastka – które warzywa i owoce lepiej kupować ekologiczne

Pamiętam swoją pierwszą wyprawę do Włoch, gdy jako świeżo upieczona studentka zgłębiałam tajniki włoskiego języka, historii, obyczajów i… kuchni. Zabawne jest jednak to, że spośród kilku wyraźnych wspomnień (smaku lodów pistacjowych z lodziarni na Piazza Libero Vinca w Weronie, widoku ośnieżonych szczytów w Cortinie d’Ampezzo czy zachwytu wywołanego obrazem fresków katedry Santa Maria del Fiore we Florencji), mam w pamięci jedno, co do którego nie spodziewałabym się, że zapadnie w nią na długo – zdumienie na widok mizernych, pokrytych plamami, jakby nie do końca wyrośniętych, w dodatku o wybitnie nieregularnych kształtach… pomidorów.

tomatoes-1280859_640No właśnie, przyzwyczajona do imponujących, proporcjonalnych okazów bez najmniejszej skazy, których intensywna barwa miała rekompensować nijakość smaku byłam uderzona faktem, że Włosi, naród bezsprzecznie bogatszy i dbający o powierzchowność, spożywa tak niedoskonałe pomidory! Koślawą wówczas “włoszczyzną” zapytałam z przekąsem mojego przyjaciela i przewodnika: “Perché i vostri pomodori sono tanto brutti?” (Dlaczego wasze pomidory są takie brzydkie?). W odpowiedzi padło: Pereché è la natura a crearli” (Bo stworzyła je natura). Wystarczyło dotknąć, powąchać i posmakować tych owoców, by zrozumieć, że natura wie, co robi, i że najważniejsze jest niewidoczne dla oczu.

Pestycydy

sun-flower-1643794_640Warzywa i owoce to skarbnica witamin, mikroelementów i antyoksydantów. Dlatego warto je jeść. Ponieważ jednak żyjemy w czasach, kiedy masowa produkcja i jej wymogi dyktują warunki uprawy, dostępne w supermarketach “skarbnice zdrowia” często okazują się być zasobne nie tylko w witaminy i minerały, ale również w pestycydy i pozostałości po nich. Rośliny, które mają dawać jak najobfitsze plony, przez cały okres wegetacyjny traktowane są różnorakimi “wspomagaczami”, oczywiście pochodzenia syntetycznego (przeważnie), których pozostałości spożywamy. Z czasem pestycydy odkładają się w naszym organizmie wpływając, oczywiście negatywnie, na nasze zdrowie – mogą przyczynić się do powstania nowotworów, zaburzeń hormonalnych, dysfunkcji układu immunologicznego, by wymienić zaledwie kilka.

Amerykańska “parszywa dwunastka”

Amerykańska Environmental Working Group (EWG) corocznie publikuje raport o pozostałościach pestycydów w warzywach i owocach. Na jej podstawie konsumenci mogą zdecydować, które produkty warto kupować w supermarketach, a po które lepiej udać się do sklepu z żywnością ekologiczną lub zaprzyjaźnionego rolnika nie stosującego syntetycznych środków ochrony roślin.

“Brudne” i “czyste” warzywa i owoce

Zgodnie z najnowszym raportem wśród najbardziej skażonych warzyw i owoców królują jabłka, za nimi mamy brzoskwinie, nektarynki, truskawki, winogrona, seler naciowy, szpinak, paprykę, ogórki, pomidory, zielony gorszek, ziemniaki, papryczkę chili i jarmuż. Natomiast do najmniej skażonych należą: awokado, kukurydza, ananas, kapusta, zielony groszek, cebula, szparagi, mango, papaja, kiwi, bakłażan, grejpfrut, melon, kalafior i słodkie ziemniaki.

A co w Europie?

Monitoringiem zanieczyszczenia żywności zajmuje się w Europie między innymi Pesticide Action Network PanEurope. Doniesienia publikowane przez tę organizację podkreślają, że większość pestycydów, które można odnaleźć w warzywach i owocach, należy do grupy związków rozregulowujących pracę układu endokrynologicznego. Na początku lat 90. XX wieku naukowcy współpracujący z Theo Colborn zauważyli, że zaburzenia endokrynne występują najczęściej w miejscach o znacznym zanieczyszczeniu przemysłowym, a odpowiedzialne za nie są związki naśladujące hormony. Po zanieczyszczeniu jeziora Apokpa na Florydzie związkiem DDT (Dichlorodifenylotrichloroetan, organiczny związek chemiczny stosowany jako środek owadobójczy) liczba aligatorów spadła w Missisipi o 90 %, natomiast u tych, które się rodziły, zaobserwowano zniekształcenie narządów rodnych i problemy z płodnością.

EDC – związki endokrynnie czynne

tree-frog-474949_640Endocrine Disrupting Chemicals, związki endokrynnie czynne, rozregulowują układ hormonalny zarówno ludzi, jak i zwierząt. Upodabniając się do hormonów, wysyłają błędne sygnały dla naszych organizmów i powodują różnorakie zaburzenia. Podobnie jak hormony, oddziałują w bardzo niskich dawkach, dlatego niewielkie stężenia, jakie występują w środowisku, często wystarczą do poczynienia znaczących szkód.

Związki EDC są jeszcze bardziej niebezpieczne, jeśli w tym samym czasie mamy kontakt z ich mieszanką. A niestety, co dzień nasz organizm ma styczność z tymi związkami w kosmetykach, środkach higieny, tworzywach sztucznych, a także poprzez konsumowanie pożywienia skażonego nimi. Jedząc owoce i warzywa możemy spożywać 20 różnych pestycydów zawierających EDC, a badania naukowe dowodzą, że zagrożenie EDC pojawia się już przy styczności z niewielką ich dawką. E

DC znajdujące się w żywności pochodzą nie tylko z pestycydów, ale również z plastikowych opakowań, w które pakowana jest żywność i w których leżakuje na półkach tygodniami, miesiącami, a niekiedy nawet latami.

Najbardziej skażone owoce i warzywa

PAN Europe wydał poradnik, w którym informuje o pestycydach odnalezionych w badanej żywności. Badania te oparte są na raporcie EFSA (Europejska Agencja Bezpieczeństwa Żywności) z 2009 r. (niestety nie udało mi się znaleźć świeższych, równie kompleksowych danych; nie wydaje mi się jednak, żeby przez te kilka lat wiele się zmieniło – w dorocznym raporcie EWG powtarzają się wciąż te same warzyw i owoce). Raport ten zawiera wyniki analizy próbek produktów żywnościowych pochodzących z 27 państw członkowskich UE oraz Islandii i Norwegii. W jego ramach przebadano ponad 70 tys. próbek żywności.

Co się okazało?

Wśród 43 zidentyfikowanych pestycydów 27 pochodziło z produktów z Unii Europejskiej. Mniej więcej połowa spożywanej przez nas żywności jest zanieczyszczona pestycydami, 25 % zawiera więcej niż jeden pestycyd, a wiele produktów zawiera tzw. koktajl pestycydowy, na który składa się ponad 10 pestycydów. Długotrwałe spożywanie takich produktów (na przykład papryki, zawierającej pozostałości 20 pestycydów) może prowadzić do narażenia zdrowia.

Lista wygląda następująco:

1. sałata (dithiocarbamates, iprodione, propamocard, cypermethrin, deltamethrin, tolclofos-methyl, chlorothalonil, bifenthrin, pirimicarb, methomyl)

2. pomidor (dithiocarbamates, captan, iprodione, chlorothalonil, deltamethrin, flutriazol, cypermethrin, mycobutanil, pyrimethanil, propamocarb)

3. ogórek (dithiocarbamates, propamocarb, iprodione, chlorothalonil, deltamethrin, cypermethrin, mycobutanil, cyproconazole, tebuzonazole, penconazole)

4. jabłko

5. por

6. brzoskwinia

7. truskawka

8. gruszka

9. winogron

10. papryka

Owoce i warzywa z najmniejszym poziomem pestycydów:

1. marchewka

2. szpinak

3. banan

4.ziemniaki

5. groszek

Co możemy zrobić?

Najlepszym rozwiązaniem jest zaopatrywanie się u sprawdzonych dostawców – w sklepach sprzedających żywność z certyfikatami, które zapewniają, że żywność produkowana jest zgodnie z restrykcyjnymi zasadami, które zabraniają stosowania jakichkolwiek niebezpiecznych środków chemicznych. Rolnictwo ekologiczne ponadto respektuje przyrodę i dobrostan zwierząt gospodarskich (chów bez antybiotyków). Większość osób do zakupów w sklepach ekologicznych zniechęcają ceny. Owszem, produkty organiczne są droższe, ponieważ ich uprawa jest wymagająca i kosztowna. Jednak również wśród sprzedawców ekologicznych istnieje spory rozrzut cenowy – wiem, jak bardzo zróżnicowane są ceny w warszawskich sklepach ze zdrową żywnością. O ile niektóre rzeczywiście odstraszają, to są i takie, które zdają się być bardziej przyjazne klientowi. Istnieje również możliwość bezpośredniego zaopatrywania się u rolników, wystarczy poszukać danych dla naszego województwa na stronie www.agrobiotest.pl. Ceny bezpośrednio u producentów są naprawdę niewygórowane, zatem warto się do nich udać. Często poza warzywami i owocami można u nich nabyć ekologiczne mięso czy jajka. Innym jeszcze rozwiązaniem, praktykowanym przez mnie od tego sezonu, jest skupowanie różnych dóbr od sąsiadów. Każdy kto mieszka, albo choć bywa na wsie, widzi, że całkiem sporo owoców i warzyw z przydomowych ogrodów nie jest wykorzystywana przez właścicieli. A rosną w nich zdrowe, niepryskane, najczęściej stare odmiany jabłek, śliwek węgierek, gruszek, malin i innych jeszcze “skarbnic zdrowia”. Właściciele często nie przejadają nawet połowy i chętnie tym, co pozostanie, dzielą się z innymi. Zachęcam więc do rozejrzenia się po okolicy.

Jak zminimalizować szkodliwość produktów nieekologicznych?

Jeśli nie mamy możliwości spożywania produktów ekologicznych, warto pamiętać o następujących zasadach:

  • wybierajmy te, które mają mniej pestycydów – nie kupujmy sałaty, a szpinak, a zamiast winogron jedzmy marchewkę
  • zwracajmy uwagę, aby dzieci nie brały nieobranych owoców cytrusowych do buzi – cytrusy moczone są w pestycydach, aby nie pleśniały w trakcie transportu i przechowywania, zatem w skórce znajdują się duże ilości EDC
  • obierajmy warzywa i owoce ze skórki – chociaż najwięcej witamin jest właśnie w niej, to również najwięcej pestycydów
  • myjmy dokładnie owoce i warzywa – nie usunie to większości pestycydów, ale jakąś niewielką część owszem
  • aby usnąć pestycydy (a przynajmniej jakąś ich część) należy najpierw wymoczyć owce przez ok. 5 minut w wodzie o odczynie kwaśnym (na litr wody dajemy pół szklanki octu), następnie przez ok. 3 minuty warzywa umieszczamy w wodzie o odczynie zasadowym (na litr wody dajemy łyżkę sody oczyszczonej). Na koniec płuczemy warzywa i owoce zwykłą wodą z kranu
Włoskie pomidory i slow food

vegetables-752153_640 Myśląc teraz, w kontekście uprawianej masowo żywności, o moim pomidorowym doświadczeniu, przypominam sobie włoskie, lokalne ryneczki, na których miejscowi rolnicy sprzedają swoje uprawy. Będąc we Włoszech nigdy nie kupowałam warzyw ani owoców nigdzie indziej, jak właśnie na takim lokalnym bazarku – bo tam zaopatrywali się w nie moi włoscy przyjaciele. Nigdy w supermarkecie. To chyba nie przypadek, że idea „slow food”, czyli świadomego wybierania miejscowych, ekologicznych produktów i delektowania się zapomnianymi smakami zrodziła się nie gdzie indziej, a w kraju, w którym konsumenci świadomie wybierają produkty żywnościowe, nie szczędzą czasu na ich przygotowanie, ani spożycie – posiłki z Włochami niekiedy ciągną się w nieskończoność. I choć Włosi lubią jeść, to na liście krajów europejskich o największej liczbie osób otyłych zajmują ostatnie miejsce. Jeśli zaś chodzi o średnią długość życia przodują. Dlaczego? Może właśnie dlatego, że od stuleci stawiają na lokalne, organiczne produkty, przyrządzając je wybierają tradycyjne receptury i sposoby obróbki, a spożywając nie patrzą na zegarek. Możemy i my spróbujmy znaleźć czas na świadomy wybór zdrowych produktów i przygotowanie ich w taki sposób, by korzystnie wpływały na zdrowie i samopoczucie nas i naszych bliskich.

Bibliografia:

http://www.pan-europe.info/

Dieta ketogeniczna plus tlenoterapia hiperbaryczna – skuteczny duet w walce z przerzutami nowotworowymi?

Dieta ketogeniczna plus tlenoterapia hiperbaryczna – skuteczny duet w walce z przerzutami nowotworowymi?

Zgodnie z najnowszymi badaniami przeprowadzonymi pod kierownictwem dr D’Agostino dieta ketogeniczna w połączeniu z tlenoterapią hiperbaryczną zwiększa długość życia myszy z agresywnym rozsianym nowotworem. Główną przyczyna śmierci w przypadku choroby nowotworowej są przerzuty, czyli tzw. nowotwory wtórne. To właśnie one odpowiadają za 90 % zgonów osób dotkniętych nowotworami, ponieważ o ile istnieją skuteczne metody leczenia nowotworów pierwotnych, o tyle w przypadku przerzutów do kości, mózgu czy wątroby lekarze najczęściej są bezradni.

Grupa dr D’Agostino udowodniła, że sama dieta ketogeniczna w połączeniu z restrykcją kaloryczną spowalnia rozwój zmian nowotworowych, natomiast dieta ketogeniczna stosowana wraz z HBO wydłuża średnią życia o 80 %.

 

Wpływ tlenoterapii hiperbarycznej na myszy

Przez wiele lat podejrzewano, że hipoksja jest efektem rozrostu zmian nowotworowych. Tymczasem okazuje się, że to niedotlenienie sprzyja powstawaniu przerzutów. Naukowcy ze Szkoły Medycznej Uniwersytetu Turyńskiego wykazali, że komórki wzbogacone o białko wiążące znaczne ilości tlenu rzadziej się dzielą i nie tworzą przerzutów nowotworowych. Dalsze eksperymenty prowadzone pod tym kątem dowiodły, że zwiększenie ilości O2 docierającego do tkanki nowotworowej znacznie spowalnia jej rozwój.

 

Bibliografia:

http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3510426/

http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3673985

http://www.hypermed.com.au/Clinical%20Research/Ketogenic%20Diet%20-%20Hyperbaric%20Oxygenation.htm

n.htm

http://www.fasebj.org/cgi/content/meeting_abstract/27/1_MeetingAbstracts/863.2

http://kopalniawiedzy.pl/niedotlenienie-hipoksja-nowotwor-tlen,7186