zdrowie

Czy na pewno musimy jeść tak często? Intermittent Fasting dla zdrowia

Czy na pewno musimy jeść tak często? Intermittent Fasting dla zdrowia


W świecie owładniętym konsumpcjonizmem, w którym jedzenie coraz częściej staje się nie tyle sposobem na zaspokojenie potrzeb organizmu, ale ucieczką od stresu, nagrodą czy też towarzyską rozrywką mało kto jest w stanie odmówić sobie owej przyjemności. Zapewne też mało kto przypuszcza, otoczony przez medialne przekazy zalecające jeść choć może mało, to jednak często, by „nakręcać” w ten sposób swój metabolizm, że nieustanne spożywanie pokarmów zmusza nasz organizm do ciągłej pracy nie dając mu chwili wytchnienia (poza wypoczynkiem nocnym, który niejako wymusza głodówkę) i pozbawiając go szansy na pełniejszą regenerację. Niegdyś ludzie jadali rzadziej, z różnych względów. Często warunki wymuszały okresy niejedzenia, zaś wierzenia (obecne nie tylko w religiach, ale i pradawnych praktykach szamańskich) zalecały okresowe posty nie tyle ze względu na korzyści zdrowotne (na których skupimy się tutaj), co z przyczyn duchowych. Głodówka bowiem oczyszcza i regeneruje nasz organizm, zarówno na poziomie fizycznym, jak i duchowym – pozbywając się tego wszystkiego, co obciąża nasze ciało, łatwiej nam również odpuścić to, co ciąży nam na poziomach bardziej subtelnych. Ja sama od dawna stosuję krótkie głodówki, tzw. Intermittent Fasting (IF), które są dużo mniejszym wyzwaniem niż wielodniowy post i na pewno łatwiej je inkorporować w codzienność, ale które jednocześnie niosą ze sobą wiele korzyści zdrowotnych (choć nie tylko zdrowotnych). Jeśli jeszcze nie słyszeliście, czym jest IF, jak go stosować i jakie korzyści daje, zapraszam do lektury.

Na czym polega Intermittent Fasting

healthy-food-1487647_960_720IF jest sposobem odżywiania polegającym na spożywaniu wszystkich posiłków w trakcie stosunkowo krótkiego okna żywieniowego (trwającego najczęściej od 12 do 4 godzin) i niedostarczaniu organizmowi żadnych kalorii w ciągu pozostałych kilkunastu godzin. W praktyce wygląda to tak, że, na przykład, omijamy śniadanie (tak, dokładnie – omijamy śniadanie wbrew temu, czego nas uczą, że jest to najważniejszy posiłek w ciągu dnia…) i pierwszy posiłek jemy o godzinie 14, ostatni zaś o 20. Taki schemat daje nam 18 godzin postu, co jest dość rygorystyczną postacią tej metody, choć z doświadczenia powiem, że wcale nietrudną do zastosowania. Ten model jedzenia wydaje się być bliższy modelowi żywienia naszych przodków. I choć przez tysiące lat nasze organizmy z pewnością przystosowały się do nowych warunków to dla mnie jest on bardziej intuicyjny – ja sama zaczęłam go stosować nie w efekcie przestudiowania teorii za nim się kryjącej, ale zupełnie spontanicznie, idąc za głosem mojego własnego organizmu oraz ze względu na łatwość zastosowania oraz korzyści, które daje. Nie wchodząc w techniczne szczegóły i rezultaty badań naukowych na razie powiem tylko, że jedzenie w ciągu kilku godzin pozwala nam zaoszczędzić sporą ilość czasu, którą możemy poświęcić na coś innego (po prostu nie zaprzątamy sobie głowy nieustannym myśleniem o jedzeniu i przygotowywaniem posiłków), a poza tym (każdy, kto taki model stosuje z pewnością się ze mną zgodzi) te wczesne godziny, kiedy jesteśmy na czczo, są okresem, kiedy mamy najwięcej energii (ja zawsze biegam i ćwiczę przed południem albo wczesnym popołudniem, przed jedzeniem, i jest to mój najlepszy trening) oraz najlepszą koncentrację i produktywność intelektualną. Gdy już nauczymy się nie ulegać uczuciowi głodu i nie iść za impulsem lęku odkryjemy pewnego rodzaju klarowność i przestrzeń, w której może narodzić się zupełnie nowa relacja z jedzeniem – jedzenie świadome wyrastające ze szczerej troski o nasze ciało i jego potrzeby. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że taki model może nie być dla wszystkich i że na pewno warto implementować go stopniowo. Ale każdemu, kto intuicyjnie wybiera jeść rzadziej, omijać śniadania i ćwiczyć na czczo zalecam wsłuchać się w siebie i pójść za głosem swojego organizmu wbrew „powszechnym” zaleceniom i modom. Tym bardziej, że owe zalecenia i mody są tak naprawdę stosunkowo młode i oddalają się coraz bardziej od sposobu życia naszych – wcale nie tak dalekich – przodków. Ale na szczęście owe mody też ewoluują i coraz więcej osób poleca ograniczać nie tylko i nie tyle kaloryczność spożywanych posiłków, co ich częstotliwość po to by dać naszemu zmęczonemu od ciągłego konsumowania układowi pokarmowemu wytchnienie. Od dawna już dysponujemy badaniami potwierdzającymi prozdrowotne działanie restrykcji kalorycznej. A każdy z nas, kto kiedykolwiek interesował się długowiecznością zapewne wie, że najwięcej zdrowych stulatków jest na Okinawie, gdzie od wieków propaguje się niskokaloryczną dietę i aktywny tryb życia. Dlatego jeśli chcecie jak najdłużej cieszyć się zdrowiem i wysokim poziomem energii życiowej proponuję zapoznać się z zaletami IF i zastanowić się, czy taki model żywienia przypadkiem nie jest dla was.

Korzyści zdrowotne IF

W poniższym artykule pragniemy przybliżyć korzyści zdrowotne stosowania IF. A najważniejsze to:

  • Utrata zbędnych kilogramów i tkanki tłuszczowej

Jedząc w ciągu kilku godzin zamiast kilkunastu zwykle zjadamy mniej posiłków co przekłada się na ujemny bilans energetyczny w porównaniu z drugą opcją. Ale nie tylko z tego powodu IF sprzyja szczupłej sylwetce. Taki model odżywiania ma również wpływ na gospodarkę hormonalną – sprzyja utrzymaniu niższego poziomu insuliny oraz większego poziomu hormonu wzrostu co ułatwia i przyspiesza rozkład tkanki tłuszczowej. Te mechanizmy hormonalne potrafią poprawić metabolizm o 3.6-14 %. Badania pokazują również, że IF powoduje mniejszy spadek masy mięśniowej niż tradycyjne diety oparte na ograniczaniu kalorii.

  • Zmniejszenie poziomu insuliny a tym samym ryzyka cukrzycy typu 2 foo

Badania pokazują, że IF wpływa korzystnie na insulinooporność oraz w sposób znaczący obniża wysoki poziom cukru. W badaniach nad IF przeprowadzonych na ludziach stosujących ten model żywienia okazało się, że poziom cukru na czczo był 3-6 % niższy, zaś poziom insuliny spadł o 20-31 %. Jedno z badań na szczurach potwierdziło również, że IF chroni przed niewydolnością nerek, jednym z najpoważniejszych powikłań cukrzycy. Ponadto badania pokazują również, że podobna dieta może prowadzić do wytwarzania nowych komórek trzustki, które zastępują komórki uszkodzone.

  • Korzystny wpływ na mózg

Zgodnie z badaniami IF może prowadzić do zwiększenia liczby komórek nerwowych optymalizując tym samym funkcje mózgu. Ponadto IF zwiększa poziom neurotroficznego czynnika pochodzenia mózgowego (ang. Brain-Derived Neurotrophic Factor, BDNF, o którym pisaliśmy już post), pełniącego wiele ważnych ról i którego niedobór wiąże się z wieloma schorzeniami neurologicznymi. IF zmniejsza ryzyko chorób neurodegeneracyjnych takich jak choroba Parkinsona czy Alzheimera. Chroni neurony przed ekscytotoksycznością prowadzącą do ich śmierci. Może również przyspieszać autafagię (proces pozwalający pozbyć się starych komórek i zastąpić je nowymi) w neuronach, co wspomaga naturalne procesy ochrony przed chorobami neurodegeneracyjnymi. Ponadto badanie z udziałem 50 osób w podeszłym wieku pokazało, że restrykcja kaloryczna poprawia pamięć.

  • Wydłuża życie

Badania pokazują, że IF wydłuża życie w podobny sposób jak restrykcja kaloryczna. Niektóre wyniki były wręcz spektakularne – w jednym z nich okazało się, że szczury, które pościły co drugi dzień żyły o 83 % dłużej niż te, które nie ograniczały pożywienia. Ponadto niższy poziom energii w okresach postu sprawia, że mitochondria zaczynają działać w sposób bardziej wydajny wydłużając nasze żīcie i sprzyjając zachowaniu zdrowia.

  • Wywołuje wiele korzystnych procesów naprawy komórkowej

Okres kiedy nie dostarczamy organizmowi pożywienia i kiedy wyczerpią się zapasy glikogenu jest początkiem procesu autofagii, czyli procesu potocznie określanego jako usuwanie śmieci. Proces ten obejmuje rozkładanie i metabolizowanie nieprawidłowych protein, które wraz z upływem czasu odkładają się w naszych komórkach. Autofagia chroni nas przed zapadnięciem na wiele chorób, m.in. nowotwory czy chorobę Alzheimera.

  • Zwiększa poziom hormonu wzrostu

Hormon wzrostu pełni wiele korzystnych funkcji w naszym organizmie. Niestety jego poziom spada wraz z wiekiem. Okazuje się, że stosowanie głodówek, restrykcji kalorycznej oraz IF może w sposób znaczący zwiększyć jego poziom.

  • Zmniejsza stres oksydacyjny i stan zapalny w organizmie

Wszyscy już zapewne wiemy, że stres oksydacyjny jest jednym z głównych czynników przyczyniających się do wielu chorób przewlekłych i przedwczesnego starzenia. Wiele badań potwierdza korzystne działanie IF również w tej sferze – stajemy się bardziej odporni na stres oksydacyjny oraz zmniejsza się poziom stanu zapalnego w naszym organizmie.

  • Sprzyja zachowaniu zdrowego serca

Choroby sercowo-naczyniowe są największą przyczyną zgonów w dzisiejszych czasach. IF skutecznie obniża czynniki ryzyka związane z tą grupą chorób: ciśnienie krwi, cholesterol LDL, trójglicerydy oraz poziom cukru we krwi. Osoby stosujące IF oraz dietę niskokaloryczną rzadziej zapadają na choroby o podłożu sercowo-naczyniowym.woman-570883_960_720

IF dla kobiety

Głodówki, a tym samym IF, mogą wyglądać nieco inaczej w przypadku kobiet. Natura stworzyła nas jako potencjalne matki i dlatego organizm kobiety jest bardzo zależny od miesięcznego cyklu hormonalnego. Wszelki stres (pod którym kryje się bardzo wiele, również jakiekolwiek zmiany dietetyczne) może zakłócać ów cykl. W momencie kiedy nasze ciało otrzymuje z otoczenia sygnał, że coś nam zagraża, wyłącza cykl miesięczny stwierdziwszy, że warunki nie są optymalne dla przyjścia na świat nowego życia. Takim czynnikiem stresogennym może być również zmiana diety, zwłaszcza, jeśli prowadzi do deficytu kalorycznego albo wymusza okresy niejedzenia. Z tego względu kobiety generalnie gorzej znoszą głodówki i powinny do nich podchodzić z większą rozwagą. Osobiście (a piszę to jako kobieta) nie zauważyłam żadnych niekorzystnych zmian hormonalnych odkąd stosuję IF. Myślę jednak, że warto ten tryb żywienia wprowadzać stopniowo i powoli przystosowywać organizm do nowego modelu. Ja sama zaczynałam od znacznie dłuższego okna żywieniowego, jego wydłużenie przyszło samo – spontanicznie i w pełni naturalnie dzięki czemu mój organizm nie odczuł tego jako stresu. Pamiętajmy też, by słuchać swojego ciała i podchodzić do tego planu elastycznie – jeśli danego dnia czujemy się słabo bez jedzenia nie wymuszajmy go na siłę, bardzo możliwe, że następnego dłuższe niejedzenie przyjdzie zupełnie bezwiednie w odpowiedzi na sygnał naszego zmęczonego ciągłym trawieniem i przetwarzaniem energii organizmu.

Świadome jedzenie, świadome życie

fŚwiat, w którym przyszło nam żyć, coraz częściej boryka się z problemem otyłości. Dziś już nawet dzieci potrafią mieć nadwagę (kiedyś ten problem ich nie dotyczył). Z każdej strony zachęca się nas by kupować, konsumować i wymieniać stare na nowe. Ale może warto zatrzymać się i zastanowić, czy taki model życia nam służy? Czy służy naszej planecie, eksploatowanej i wyzyskiwanej bez szacunku i namysłu w totalnym zapomnieniu, że to ona jest Matką i że nasze życie bez niej nie jest możliwe i że nigdy by się nie zdarzyło. Może warto, zanim kupimy kolejny kawałek przesyconego hormonami stresu mięsa zastanowić się, czy naprawdę musimy jeść tyle białka? Może zanim w stresie, smutku czy zdenerwowaniu sięgniemy po kolejny kawałek czekolady by ukoić swój ból lepiej by było wziąć głęboki oddech i otworzyć się na przepełniające nas emocje, a nie od nich uciekać?

Czy jesteśmy na tyle odważni, by spojrzeć prawdzie w oczy i zobaczyć, że bardzo duża liczba chorób cywilizowanego świata to choroby dietozależna i że to właśnie my sami jesteśmy odpowiedzialni za ich powstanie? Czy chcemy dalej okłamywać samych siebie i żyć bajką, że to lekarze, politycy i dobre wróżki odmienią nasze życie? Może warto zacząć od małych kroków, od zmiany naszej rzeczywistości poprzez zmianę siebie i poprzez świadomą i odpowiedzialną relację z jedzeniem. Z miłości do siebie i do świata we wszelkich jego przejawach ilekroć przyjdzie nam sięgnąć po coś do jedzenia – nie ważne, czy będzie to awokado, pieczony ziemniak czy martwa krowa, która nam oddała swe życie – spytajmy siebie: czy mi to służy? Czy naprawdę tego potrzebuję?

Bibliografia:

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/21410865

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/10837292

https://www.sciencedirect.com/science/article/pii/S193152441400200X

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/17316625

https://www.sciencedirect.com/science/article/pii/S0969996106003251

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/11220789

https://onlinelibrary.wiley.com/doi/full/10.1046/j.0022-3042.2001.00747.x

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC2633586/

https://academic.oup.com/geronj/article-abstract/38/1/36/570019

https://www.karger.com/Article/Abstract/212538

https://www.sciencedirect.com/science/article/pii/S095528630400261X

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/17291990/

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/17374948

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/23244540

https://www.sciencedirect.com/science/article/pii/S0104423013000213

The Effects of Intermittent Energy Restriction on Indices of Cardiometabolic Health

Wim Hof, czyli jesteś silniejszy, niż ci się zdaje

Wim Hof, czyli jesteś silniejszy, niż ci się zdaje


A gdyby się okazało, że możemy kontrolować te funkcje naszego ciała, które miały być niezależne od naszej woli? A co jeśli ktoś by nam pokazał, że samym oddechem możemy wpływać na autonomiczny układ nerwowy i działanie układu immunologicznego? Co by się stało, gdybyśmy poznali człowieka, którego ciało robi rzeczy uznawane przez naukę za niemożliwe? I gdyby ten człowiek obiecał nam, że prostymi technikami nauczy nas tego samego… Czy jesteśmy gotowi uwierzyć, że nasze zdrowie i szczęście zależą tylko i wyłącznie od nas samych i wziąć odpowiedzialność za nasze ciało? Tak jak zrobił to Wim Hof, znany jako Iceman (Człowiek lodu). Wszystkich odważnych zapraszamy do lektury.

Metoda Wima Hofa opiera się na trzech elementach, z których dwa znane są od wieków i pochodzą z pradawnych metod rozwoju umysłu. Chodzi o specjalne techniki oddechowe (przez większość z nas kojarzone z pranayamą, choć bardzo podobne metody od wieków stosowali i stosują również szamani pochodzący z najróżniejszych zakątków globu) oraz ćwiczenia fizyczne w dużej mierze inspirowane jogą. Techniki te znają ci wszyscy, którzy mieli okazję zetknąć się z medytacją czy wschodnimi sztukami walki. Hof dodał do nich jeden, niezwykle ważny – według niego kluczowy, bo to właśnie on zrodził całą resztę – element, odróżniający jego metodę od wcześniejszych. Chodzi o ekspozycję na zimno (stąd przydomek Iceman). Otóż według tego charyzmatycznego Holendra to właśnie zimna woda stała się jego największą nauczycielką mądrości ciała i umysłu. Dlatego też oddechom i ćwiczeniom fizycznym towarzyszą nieodłączne zimne prysznice lub – w wersji dla odważnych stosowanej na szkoleniach Hofa – kąpiele w lodowatej wodzie. Całość znana jest pod określeniem Wim Hof Method, WHM (ang. Wim Hof Method) i tak będziemy ją określać w dalszej części naszego tekstu.

Początek

wimWim Hof od zawsze był zainteresowany poszerzaniem świadomości i zgłębianiem tajników umysłu. Jako siedemnastolatek pierwszy raz zanurzył się w lodowatej wodzie i, jak twierdzi, było to przełomowe wydarzenie w jego życiu. Podczas tej ekstremalnej kąpieli poczuł, że zimna woda może stać się naszym najlepszym nauczycielem. Jeśli zechcemy jej słuchać. Hof zechciał jej słuchać odkrywając, że stres, jaki wywołuje dla organizmu lodowata kąpiel kryje w sobie klucz do tych obszarów naszego mózgu, które – zgodnie z naszą nauką – pozostają poza świadomą kontrolą. Poznawanie siebie w trakcie ekspozycji na zimno pozwoliło Hofowi zrozumieć nieświadome procesy zachodzące w naszym organizmie podczas sytuacji stresowych i opracować dodatkowe techniki oddechowe, które nauczyłyby nas kontrolować nasze reakcje. I chociaż Hof dokonuje rzeczy – wydawać by się mogło – nadludzkich (na przykład wspiął się na Mount Everest w samych spodenkach i butach, ukończył maraton w temperaturze ok. – 20 st. Celsjusza również w skąpym odzieniu oraz pobił rekord Guinnessa w najdłuższej kąpieli w lodzie) i jego trening może spowodować, że będziemy mieli wpływ na autonomiczne funkcje organizmu w ekstremalnych sytuacjach (tak jak na przykład sterownie odpowiedzią organizmu po iniekcji endotoksyn bakterii, czego dokonał Hof w jednym z eksperymentów w warunkach szpitalnych) to WHM tak naprawdę ma służyć przede wszystkim, byśmy mogli poczuć się silniejsi, bardziej odporni na stres, szczęśliwsi i po prostu w pełni zdrowi. Techniki wykorzystywane przez Hofa mają jedynie odblokować w nas ten potencjał, z którym przyszliśmy na świat i który został uśpiony poprzez promowany przez współczesną cywilizację styl życia. Brak ekspozycji na stres środowiskowy jest według Hofa jedną z głównych przyczyn chorób cywilizacyjnych. Niegdyś, gdy warunki życia zmuszały nas do nieustannego zmagania się z ekstremalną pogodą, ćwiczenia naszych ciał w zdobywaniu pożywienia czy też chronienia się przed zagrożeniem nasze ciała korzystały z wrodzonej im zdolności do adaptacji sięgając po ukryte w nich siły. Współczesny człowiek nie musi tego robić. Jest rozleniwiony i rzadko kiedy podejmuje się wyzwań niewygody. Jedyny stres, z jakim się spotyka, to najczęściej przewlekłe napięcie powodujące chroniczny wyrzut hormonów stresu i rozregulowanie układu hormonalnego, co w dłuższej perspektywie prowadzi do rozregulowania układu immunologicznego i chorób autoimmunologicznych. Hof twierdzi, że świadoma praca z krótkotrwałym stresem środowiskowym, jakim jest ekspozycja na zimno, uczy nasz organizm właściwej reakcji na stres. Techniki oddechowe pogłębiają tę pracę i po jakimś czasie odkrywamy, że staliśmy się szczęśliwsi, mamy więcej energii, a nasze zdrowie nigdy wcześniej nie było lepsze.

WHM, czyli metoda i jej korzyści

Tak jak wcześniej pisałam, metoda Hofa obejmuje trzy elementy: specjalne techniki oddechowe, ćwiczenia fizyczne i kontakt z zimną wodą. Nie będę szczegółowo tutaj ich opisywać, ponieważ materiały są powszechnie dostępne (można na przykład wykupić 10-tygodniowy kurs WHM albo odszukać darmowe filmiki na YouTube) i każdy, kto ma ochotę spróbować, bez trudu je odnajdzie. Napiszę tylko kilka słów o korzyściach płynących z ich stosowania.

Dlaczego oddychanie jest tak ważne

Większość z nas nie przywiązuje najmniejszej wagi do sposobu, w jaki oddycha. A szkoda, bo już samo oddychanie może stać się wspaniałym narzędziem w procesie odzyskiwania zdrowia i radości życia. Jogini, adepci sztuki walki, szamani i osoby praktykujące medytację od setek lat wiedzieli, że oddychanie jest pomostem pomiędzy ciałem a umysłem i że dzięki świadomym technikom oddechowym możemy regulować nasze samopoczucie. W miarę jak zaczniemy obserwować proces oddychania zdamy sobie sprawę jak bardzo jest on powiązany z emocjami, a tym samym – jak ogromny ma wpływ na nasze samopoczucie. Nauka o oddechu nie jest już jakąś wiedzą ezoteryczną dostępną lewitującym mnichom, ale od jakiegoś czasu obiektem badań zachodniej medycyny i praktyką stosowaną przez psychoterapeutów i psychiatrów dominującego nurtu. Istnieją niezliczone badania opisujące wpływ oddechu na czynności fizjologiczne człowieka oraz jego stan emocjonalny.

Zgodnie z zapewnieniami Wima Hofa oraz praktyków jego metody ćwiczenia oddechowe stosowane w WHM zapewniają:

  • więcej energii
  • optymalizację pracy układu immunologicznego
  • zwiększoną koncentrację
  • lepsze skupienie
  • głębszy sen
  • poprawę krążenia krwi
  • szybszą regenerację
Zimne prysznice

Każdy z nas, kto miał odwagę, doświadczył orzeźwiającego działania zimnego prysznica. Ale nie każdy z nas wie, że za korzystnym działaniem zimnej wody na nasz organizm stoją liczne badania potwierdzające jej skuteczność naukowo. Okazuje się bowiem, że zderzenie z lodowatą wodą wywołuje w organizmie szereg reakcji, które mają zarówno krótko-, jak i długotrwałe działanie. Dla mnie, podobnie jak dla bohatera naszego artykułu, zimna woda okazała się niewiarygodnie skutecznym narzędziem do pracy z umysłem. Każdemu, kto nie wie, co mogę mieć na myśli, proponuję stanąć pod prysznicem z zamiarem odkręcenia niebieskiego kurka i obserwować, co się dzieje w jego głowie. Już sama intencja podobnego czynu może zdradzić o nas samych więcej, niż wizyta u psychoterapeuty. A jeszcze większym demaskatorem naszych słabości oraz wyzwolicielem naszej mocy okazuje się już bezpośrednie zderzenie z zimną wodą. Ale tego, tak jak wspomniałam, trzeba doświadczyć samemu. Poniżej, dla zachęty, wymienię inne korzyści ze spotkań z lodowatą wodą (czy to w formie pryszniców, które są najłatwiejszym wyzwaniem, czy może w postaci kąpieli w wannie z lodowatą wodą).

Zimne prysznice:

  • poprawiają krążenie oraz optymalizują zdrowie naszego serca
  • optymalizują pracę układu odpornościowego
  • zwiększają metabolizm
  • dodają energii
  • poprawiają koncentrację
  • zwiększają odporność na stres
  • ćwiczą silną wolę
  • poprawiają nastrój
  • zapewniają szybszą regenerację mięśni
  • przyspieszają metabolizm i sprzyjają szczupłej sylwetce
  • poprawiają wygląd skóry i włosów

Wszystkim, którzy są gotowi wziąć odpowiedzialność za swoje samopoczucie i swoje zdrowie polecamy zapoznać się z metodą Wima Hofa. Osobiście mogę zdradzić, że efekty są odczuwalne natychmiastowo – spod pierwszego zimnego prysznica wyszłam odczuwając niemalże euforyczną radość. Seria ćwiczeń oddechowych natomiast dodaje energii na cały dzień – nie przez przypadek metoda Hofa jest tak popularna wśród sportowców. A dla tych wszystkich, dla których książki i materiały on line to mało mam dobrą wiadomość – Wim Hof ma prężnie działający ośrodek nie gdzie indziej, a właśnie w Polsce (ze względu na idealne warunki) i co roku wspina się na Śnieżkę z grupą radosnych, roznegliżowanych uczestników tej niesamowitej przygody.

Bibliografia:

https://www.wimhofmethod.com/

http://highexistence.com/the-wim-hof-method-revealed-how-to-consciously-control-your-immune-system/

https://www.menshealth.com/trending-news/a19541634/scott-carney-wim-hof-interview/

Carney Scott, Co nas nie zabije, Galaktyka, 2017

Dlaczego nie powinniśmy bać się brudu?

Dlaczego nie powinniśmy bać się brudu?

Dlaczego nie powinniśmy bać się brudu? Dr. Maya Shetreat-Klein, neurolog dziecięcy z Nowego Jorku, w napisanej niedawno książce zawarła nieco prowokujące przesłanie dla rodziców: nie bójcie się brudu! Książka zrodziła się z własnych doświadczeń – jej niespełna roczny syn zaczął cierpieć na różne dolegliwości (problemy z oddychaniem, wysypki oraz opóźniony rozwój umysłowy), których powodem okazała się być alergia na soję. Walka o zdrowie syna zmusiła Mayę nie tylko do zmiany nawyków żywieniowych, ale również uzmysłowiła jej jak ogromny wpływ na nasze zdrowie ma bezpośredni kontakt z naturą. Owocem tej przygody jest książka „The dirt cure: growing helathy kids with food straight from soil” [Leczenie brudem: wychowywanie zdrowych dzieci na jedzeniu prosto z ziemi], która zachęca nas do powrotu na łono natury.

Książka akcentuje, jak duży wpływ na nasze zdrowie oraz zdrowie naszych dzieci ma pożywienie oraz wyjaśnia dlaczego tak wiele pociech cierpi na alergie. Dr Shetreat-Klein opracowała strategię, której przestrzeganie miałoby nas ustrzec przed wystąpieniem tak powszechnych dziś dolegliwości jak alergie czy astma. Strategia ta miałaby obejmować trzy kroki:

1. Jedzenie bogatych w wartości odżywcze produktów pochodzących ze zdrowej ziemi

2. Ekspozycja na niektóre mikroorganizmy

3. Spędzania czasu na łonie natury

Książka analizuje badania, z których wynika, że spędzanie czasu w parku, w lesie czy na wsi na świeżym powietrzu może przynieść zaskakujące korzyści zdrowotne chroniąc nasze pociechy przed wystąpieniem alergii, wzmacniając układ immunologiczny oraz poprawiając koncentrację i wyniki w nauce.

Zdrowe jedzenie rośnie w zdrowej ziemi

hand-1260771_640Nie podlega dyskusji fakt, że nasze zdrowie i zdrowie naszych dzieci jest bezpośrednio związane z jakością spożywanych pokarmów. Natomiast jakość jedzenia uzależniona jest od jakości gleby, w której rośnie, i z której pobiera składniki odżywcze. W wywiadzie dla New York Times dr Shetreat-Klein wyjaśnia: „Mikroorganizmy znajdujące się w glebie wpływają na jakość naszego jedzenia. Owoce i warzywa są tak wartościowe po części dlatego, że zawierają fitoskładniki. (…) Są one elementem układu odpornościowego rośliny. Mikroorganizmy glebowe, które uznajemy za szkodniki, tak naprawdę stymulują rośliny do wytwarzania większej ilości fitoskładników”.

W dzisiejszych czasach coraz więcej upraw uzależnionych jest od nawozów sztucznych. Zaburzenie naturalnej równowagi ekologicznej poprzez stosowanie oprysków prowadzi do dalszych, nieodwracalnych zmian – ziemia staje się coraz bardziej wyjałowiona (zarówno z korzystnych mikroorganizmów, jak i minerałów), a rolnicy uzależnienie od coraz większej ilości pestycydów i herbicydów. To błędne koło, z którego trudno się wyrwać – chwasty i szkodniki stają się oporne na stosowane środki, co wymusza używanie jeszcze większej ilości chemikaliów. Natomiast żywność pochodząca z takiej ziemi staje się coraz bardziej uboga w składniki odżywcze, nie wspominając o pozostałości pestycydów.

Czas na łonie natury, czyli dlaczego nie powinniśmy bać się brudu?

Jeszcze kilkanaście lat temu dzieci chętnie spędzały czas poza domem – w parku, na placu zabaw, w lesie czy nad jeziorem. Dziś liczba godzin na świeżym powietrzu drastycznie zmalała na korzyść tych spędzanych przez ekranem (czy to TV, czy komputera). Ponadto pożywienie jest uboższe w składniki odżywcze oraz w dużej mierze pasteryzowane, czyli pozbawione jakichkolwiek bakterii, również tych potencjalnie korzystnych. A szkoda, ponieważ wiadomo, że dzieci spożywające naturalne produkty – takie jak surowe mleko prosto od krowy – są mniej narażone na infekcje dróg oddechowych, astmę czy alergie. Co więcej, korzystne mikroorganizmy zniknęły nie tylko z naszego pożywienia, ale również nie ma ich w otoczeniu, w którym spędzamy najwięcej czasu.The Dirt Cure

Dr Shetreat-Klein uważa, że tak znaczny wzrost zachorowań na astmę, alergie i inne choroby autoimmunologiczne wśród dzieci może być spowodowany dzieciństwem w sterylnych wręcz warunkach. Dzieci, których układ immunologiczny wciąż się kształtuje, muszą mieć styczność z różnymi mikroorganizmami. Lekarka podkreśla również, że nie chodzi o sam kontakt z nimi, ale o ich różnorodność. W wywiadzie udzielonym dla New York Times podkreśla:

„Przyjęło się, że dzieci wychowywane na wsi są zdrowsze niż te pochodzące ze środowisk miejskich ponieważ te pierwsze miały styczność z większą ilością mikroorganizmów. Jednak wyniki badań pokazują, że liczba mikroorganizmów jest podobna, zarówno w środowisku wiejskim, jak i miejskim. Zasadnicza różnica polega tutaj na różnorodności bakterii. Okazuje się, że to właśnie ona ma największy wpływ. Układ immunologiczny dzieci jest bardzo towarzyski – lubi spotykać i poznawać wiele rzeczy. Wszystko wskazuje na to, że im więcej spotyka i poznaje, tym większa szansa na jego harmonijne działanie, a mniejsze prawdopodobieństwo, że jakiś mikroorganizm wyrwie się spod kontroli, co ma miejsce w przypadku infekcji”.

Na szczęście nie musimy mieszkać na wsi, by korzystać z dobrodziejstw zdrowej gleby. W mieście parki, place zabaw i inne przestrzenie zielone zapewniają dzieciom i ich rodzicom dostęp do mikroorganizmów glebowych. Dr Shetreat-Klein twierdzi, że: „W jednej łyżeczce ziemi żyje więcej mikroorganizmów niż ludzi na ziemi. Gleba jest domem dla około 25 % światowej bioróżnorodności. Ponadto badania donoszą, że dzieci spędzające czas na łonie natury – na przykład na placach zabaw, w lesie czy w parku – wypadają lepiej w testach, są bardziej kreatywne, szczęśliwsze, a ich poziom kortyzolu jest mniejszy, w związku z czym są spokojniejsze i mniej zestresowane. Moim zdaniem może to być związane z rodzajem mikroorganizmów, z którymi się stykają bawiąc na zewnątrz”.

Istnieją badania dowodzące, że bakterie Mycobacterium vaccae, powszechnie występujące w glebie, stymulują produkcję serotoniny, a dzięki temu mają korzystny wpływ na nastrój. Serotonina reguluje w organizmie wiele funkcji fizjologicznych, takich jak apetyt, sen, oddychanie czy funkcje endokrynologiczne. Wspiera również procesy poznawcze i uczenie się. Zgodnie z badaniem na myszach przeprowadzonym przez Dorothy Matthews i Susan Jenks spożycie M. vaccae okazało się obniżać odpowiedź stresową poprawiając jednocześnie zdolności poznawcze.

Myszy, które spożyły M. vaccae podczas eksperymentu pokonały labirynt dużo szybciej niż grupa kontrolna. Co więcej zaobserwowano u nich również zmniejszony niepokój. Niestety, efekty okazały się tymczasowe – badanie obu grup po 2 tygodniach od eksperymentu nie wykazało istotnych różnic pomiędzy nimi. Ale ponieważ M.vaccae oraz inne bakterie glebowe pochłaniamy spędzając czas na świeżym powietrzu, trwałe korzyści z tej interakcji możemy podtrzymać pozostając w stałym kontakcie z natura i spędzając na jej łonie wolny czas.

Bibliografia:

http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/23454729

Dorothy M. Matthews, and Susan M. Jenks. (2013). Ingestion of Mycobacterium vaccae decreases anxiety-related behavior and improves learning in mice. Behavioural Processes 96, 27–35.

http://articles.mercola.com/sites/articles/archive/2016/02/22/dirt-cure-healthy-soil.aspx

http://well.blogs.nytimes.com/2016/02/11/how-the-dirt-cure-can-make-for-healthier-families/?ref=topics&_r=0

 

Ziemia – lekarstwo w zasięgu naszych stóp

Ziemia – lekarstwo w zasięgu naszych stóp

autumn-1869160_640Odkąd sięgam pamięcią mój siostrzeniec, gdy tylko ma okazję (przeważnie całe lato), chadza po ziemi boso. I choć jego młodszą siostrę martwi estetyczny rezultat długotrwałego praktykowania procederu, Bartka podobne obawy wcale nie zniechęcają – wciąż całe wakacje biega boso”. Czy to intuicyjna mądrość każe mojemu siostrzeńcowi się uziemiać? Bo właśnie to robi – bezpośredni kontakt z powierzchnią Ziemi, zwany uziemianiem (ang. earthing lub grounding), od początku dziejów praktykowany był przez człowieka. Ludzka noga i stopa wyewoluowały tak, by zapewnić nam optymalny sposób transportu – udoskonalenie tego skomplikowanego “urządzenia” zajęło ponad 4 miliony lat. Tymczasem wraz z nastaniem ery buta my, ludzie, zdecydowaliśmy, że lepiej nosić obuwie. Ale czy nie warto, choć czasem, wrócić do pierwotnych zwyczajów i bosą stopą przemierzać świat? Okazuje się, że owszem – badania dowodzą, że uziemianie ma – między innymi – działanie przeciwzapalne, zmniejsza ciśnienie krwi, pozytywnie wpływa na sen i redukuje wytwarzanie hormonów stresu.

Człowiek i promieniowanie

heartbeat-163709_640Człowiek jest istotą elektryczną. Funkcjonowanie naszego organizmu opiera się nie tylko na skomplikowanych reakcjach biochemicznych, ale zależne jest również od złożonych procesów elektrycznych. Badania EKG czy EEG mierzą nie co innego, jak właśnie elektryczną czynność naszego serca i mózgu. Co więcej, człowiek wyczuwa i wchodzi w interakcje z otaczającymi go polami elektromagnetycznymi. A współczesny świat wraz z rozwojem technologii elektronicznych wypełnił nasz dom urządzeniami generującymi pole elektromagnetyczne – telefonami bezprzewodowymi, telewizorami, odbiornikami radiowymi, sprzętem AGD itp. Czy istnieje remedium neutralizujące negatywne działanie tych pól i przywracające homeostazę w organizmie? Tak, i to w zasięgu… naszych stóp. Ujemny potencjał elektryczny Ziemi wpływa biolektrycznie i bioenergetycznie na cały ludzki organizm. Wystarczy bezpośredni kontakt z powierzchnią Ziemi. Wydaje się to bardzo proste, ale problem w tym, że coraz rzadziej mamy okazję taki bezpośredni kontakt nawiązać – obuwie skutecznie nas przed nim chroni. A szkoda, bo uziemianie wpływa niezwykle korzystnie na cały nasz organizm – przekonuje nas o tym nie tylko dobre samopoczucie wywołane bosym spacerem po zroszonej trawie, ale również liczne badania oraz tradycja – dawni uzdrowiciele i szamani wierzyli, że ziemska energia może przenikać do naszych ciał przez skórę i podeszwy stóp niosąc ze sobą leczniczą moc.

Ziemia i jej pole

lightning-1056419_640Ziemia wytwarza elektryczne i magnetyczne pole. Nawodniona powierzchnia Ziemi jest niewyczerpalnym źródłem wolnych elektronów naładowanych ujemnie. W każdej chwili nad powierzchnią naszej planety przetacza się około dwóch tysięcy burz z piorunami – większość wyładowań atmosferycznych przynosi ładunek ujemny. Dzięki temu zasoby elektronów, które podczas silnego nasłonecznienia uchodzą z powierzchni Ziemi do atmosfery, mogą się odnawiać. Kontakt fizyczny z bogatym zasobem elektronów na powierzchni Ziemi wpływa w sposób znaczący na funkcjonowanie naszego organizmu.

Uziemianie – zaskakujące wyniki badań

Wielu badaczy zgłębiających tajniki uziemiania uważa, że współczesny styl życia, który oddalił nas od bezpośredniego kontaktu z Ziemią i z jej elektrycznym potencjałem, przyczynia się do przyrostu chorób o charakterze przewlekłym oraz różnych dysfunkcji fizjologicznych. Noszone przez nas buty wykonane z tworzyw sztucznych, na wysokiej gumowej lub plastikowej podeszwie, skutecznie oddzielają nas od podłoża i uniemożliwiają wymianę ładunków. Podobnie ubrania z nienaturalnych materiałów, które coraz chętniej wybieramy, sprzyjają stałej elektryzacji ciała. A ponieważ nie mamy bezpośredniego kontaktu z Ziemią, nagromadzone dodatnie potencjały nie mają szansy wymiany elektronów. Przyczynia się to do rozregulowania naturalnych mechanizmów funkcjonowania organizmu. Badania nad leczniczym potencjałem uziemiania, które zaczęto prowadzić w latach 90-tych ubiegłego stulecia, przyniosły zaskakujące rezultaty – uziemienie okazało się generować silną i pozytywną zmianę w elektrycznym stanie organizmu oraz przywracać naturalne mechanizmy uzdrawiające i regulujące.

Wolne rodniki i kradzież elektronów

Wolne rodniki to cząsteczki, które posiadają jeden niesparowany elektron i dążą do przyłączenia kolejnego. Aby go pozyskać, doprowadzają do uszkodzenia lub wadliwego funkcjonowania wielu struktur komórkowych, a w konsekwencji – do dysfunkcji komórki. Uszkodzenia wywołane aktywnością wolnych rodników sprzyjają szybszemu starzeniu się organizmu, rozwojowi nowotworów, chorób układu krążenia i innych dolegliwości, u których źródeł leży przewlekły stan zapalny. Pewna ilość wolnych rodników jest niezbędna do właściwego funkcjonowania organizmu, problem powstaje wtedy, gdy mamy do czynienia z nadmierną ich produkcją. Skuteczną bronią w walce z nadmiarem wolnych rodników są antyoksydanty, które dostarczają wolnych elektronów. Dokładnie tak, jak Ziemia – wolne elektrony pobierane z jej powierzchni neutralizują wolne rodniki zaangażowane w reakcje zapalne i immunologiczne. Dlatego kontakt z nią jest tak ważny i niesie ze sobą liczne korzyści zdrowotne.

Uziemianie – na co pomaga?

Pionier w badaniach nad uziemianiem, Clint Ober, wspomina, że gdy wynaleziono skuteczną metodę uziemiania podczas snu i rozpoczęto badania, wyniki okazały się naprawdę zaskakujące. Osoby poddane uziemianiu w porównaniu z grupą kontrolną odnotowały:

  • 85 % szybciej zasypiało
  • 93 % donosiło o głębszym śnie przez całą noc
  • 100 % przyznało, że po przebudzeniu czuli się bardziej wypoczęci
  • 82 % donosiło o mniejszej sztywności mięśni
  • 74 % potwierdzało eliminacje bądź znaczną redukcję chronicznego bólu pleców i stawów
  • 78 % zapewniało o ogólnym lepszym samopoczuciu

Dalsze badania prowadzone po dziś dzień potwierdziły dobroczynny wpływ uziemiania na stany zapalne, odpowiedź immunologiczną, gojenie się ran oraz prewencję i leczenie chronicznych chorób autoimmunologicznych.

Najważniejsze, potwierdzone klinicznie korzyści uziemiania:

  • redukuje nadmierną lepkość krwi
  • znacznie zmniejsza stany zapalne
  • normalizuje wytwarzanie hormonów stresu
  • u osób chorych na cukrzycę obniża stężenie glukozy we krwi
  • reguluje wydzielanie hormonów tarczycy
  • podnosi poziom energii
  • przesuwa zwiększone napięcie z układu współczulnego do przywspółczulnego inicjując metaboliczną reakcję leczniczą
  • wpływa korzystnie na elektryczną aktywność mózgu optymalizując pracę układu nerwowego
  • poprawia nastrój

 
 

 Bibliografia:

Jaskulska Ewelina, Wpływ uziemienia człowieka na jego funkcje metaboliczne w spoczynku i wysiłku fizycznym, AWF w Gdańsku

Czajka Arkadiusz, Wolne rodniki tlenowe a mechanizmy obronne organizmu, Nowiny Lekarskie 2006, 75, 6, 582-586

Chevalier G., Sinatra ST, Oschman JL, Sokal K, Sokal P [2012b] Earthing – Health Implications of Reconnecting the Human Body to the Earth’s Surface Electrons, ID 291541, p.8

Chevalier G, Sinatra S, Oschman JL, Delany RM, Earthing (grounding) the human body reduces blood viscosity – a major factor in cardiovascular disease, 2013 Feb;19(2):102-10.di: 10.1089/acm.2011.0820. Epub 2012 Jul 3.

Sokal K., Sokal P., Earthing the human body influences physiologic processes, 2011 Apr;17(4):301-8. doi: 10.1089/acm.2010.0687. Epub 2011 Apr 6.

Ghaly M., Teplitz D., The biologic effects of grounding the human body during sleep as measured by cortisol levels and subjective reporting of sleep, pain, and stress, 2004 Oct;10(5):767-76.

http://www.earthinginstitute.net/

http://www.groundology.co.uk

http://www.esdjournal.com/articles/cober/bio.htm