Kiedy, jak i dlaczego „wynaleziono” śniadanie?
Czytając różne informacje na temat śniadań i typowym dla siebie zwyczajem próbując dociec, jakie argumenty stoją za ich omijaniem, a jakie przeciw natknęłam się na kilka bardzo ciekawych informacji dotyczących samego zwyczaju spożywania porannego posiłku i tego jak zmieniające się warunki w coraz bardziej zindustrializowanym świecie sprawiły, że w USA na początku XX wieku grupa lobbystów pracujących dla producentów płatków śniadaniowych wymyśliła hasło „śniadanie jest najważniejszym posiłkiem dnia” po to, by sprzedać gotowy do spożycia produkt. Zdaje się, że w dziejach ludzkości poranny posiłek nigdy nie zajmował tak doniosłego miejsca i z wielu powodów był nawet omijany na rzecz późniejszego, spożywanego po wykonaniu wielu porannych czynności. Hether Arndt Anderson, autorka książki Breakfast: A History mówi, że „Tak naprawdę jedzenie śniadania przed mniej więcej XVII wiekiem i Reformacją Kościoła było wręcz źle widziane”. Autorka twierdzi, że to słabość Królowej Elżbiety I dla tego posiłku pomogła zwiekszyć jego popularność w Europie. I to był początek tego śniadaniowego szaleństwa, którego ciąg dalszy rozegrał się w USA na początku XX wieku i którego główna rola przypadła nie komu innemu, a producentowi płatków śniadaniowych dr Johnowi Harveyowi Kelloggowi.
Czy kiedyś jadało się śniadania?
Śniadanie – takie, jakie znamy dziś – nie istniało przez bardzo długi okres w dziejach. W starożytnym Egipcie ludzie najpierw modlili się i zajmowali pracą w gospodarstwie. Dopiero potem zasiadali do posiłku, jednego z dwóch w ciągu dnia, który składał się z chleba, sezonowych owoców, cebuli, miodu, fasoli, oliwy, różnych przypraw i piwa. W Starożytnej Grecji tymczasem pierwszy posiłek jadano około południa i był to chleb maczany w wodzie, winie lub oliwie oraz oliwki i ser (tak, alkohol towarzyszył tym wczesnym posiłkom i okazuje się, że kawę, podobnie jak śniadanie, zaczęto „zalecać” głównie po to, by ludzie wydajniej pracowali; ale o dziejach kawy może w innej opowieści ;-)). Caroline Yeldham, specjalistka w dziedzinie historii jedzenia, twierdzi, że Rzymianie natomiast jadali jeden główny posiłek w ciągu dnia w okolicy południa zaś częstsze jedzenie postrzegane było niemalże jak obżarstwo. W średniowiecznej Europie lidzie wstawali o świcie, zajmowali się pracą po czym zasiadali do stołu przed południem. Tylko chorym i osobom starszym zalecano jeść wcześniej. XIII-wieczny filozof Tomasz z Akwinu postrzegał zbyt wczesne jedzenie za grzech ponieważ poszczenie było przejawem religijności, a śniadanie ów post przerywało (breakfast po angielsku znaczy dosłownie „przerwać post”).
Historyk Ian Mortimer twierdzi, że śniadanie pojawiło się w XVI wieku jako skutek uboczny pojawienia się zatrudnienia wymagającego od ludzi opuszczenia swojego miejsca zamieszkania i spędzania wielu aktywnych godzin poza domem, bez dostępu do pożywienia. I oczywiście śniadanie umożliwiało im dłuższą i bardziej efektywną pracę. Rewolucja Przemysłowa jeszcze ten proces nasiliła i zapoczątkowała towarzyszący nam do dziś schemat „przymusu” jedzenia z samego rana – przed pójściem do pracy czy do szkoły. Bardzo możliwe, że gdyby nie te zmiany społeczno-gospodarcze i nowy wzorzec funkcjonowania śniadanie nigdy nie zostałoby „wynalezione”.
Sponsorowane mody śniadaniowe
I tu się dopiero zaczyna ciekawa historia wyjaśniająca, dlaczego na śniadanie jemy to, co jemy (czyli najczęściej to, czego jeść nie warto).
Jajka przez długi okres były typowym posiłkiem porannym ze względu na ich dostępność, ale połączenie ich z bekonem to już wynalazek XX wieku. I nie wiem, jak to było w Europie, bo znam amerykańską historię, ale tak jak i inne mody w końcu do nas dotarła i zmieniła nasze zwyczaje, więc można ją uznać za historię świata Zachodu w ogóle.
W latach 20. XX wieku Amerykanie jadali raczej lekkie śniadania. Ale firma produkująca bekon Beech-Nut Packing Company chciała sprzedawać go więcej i zatrudniła wybitnego specjalistę sprzedaży, „ojca” public relations, Edwarda Bernaysa. Ten Austriak, którego wujkiem był nie kto inny jak Zygmunt Freud, wprowadził psychologię w różne rodzaje marketingu – od rządowej propagandy po reklamę papierosów Lucky Strike. A w przypadku bekonu uznał, że aby sprzedawać go jak najwięcej musi stać się koniecznym elementem zdrowego śniadaniowym. Oczywiście żeby wszystko to brzmiało wiarygodnie trzeba było jeszcze wesprzeć się opinią medyczną, co wcale nie okazało się trudne. Lekarz pracujący w tej samej agencji potwierdził, że spożywanie pożywniejszego śniadania może wyjść jedynie na zdrowie ponieważ takowe zapewnia więcej energii, a nie ma nic cenniejszego niż niespożyte zasoby energii o poranku. W związku z czym napisał w tej sprawie do 5 tys. innych medyków i od większości dostał wsparcie. I tak oto nagłówki w gazetach zaczęły obwieszczać, że tysiące lekarzy zaleca ciężkie śniadanie ze względu na korzyści zdrowotne, zaś idealnym przykładem takiego właśnie śniadania są jajka na bekonie.
Płatki na zbawienie
Płatki śniadaniowe wymyślono również w XX wieku i również w określonym celu. Okazało się, że ciężkie śniadanie zaczęło powodować niestrawność i inne bolączki. Modne stawały się w tym czasie sanatoria, gdzie pośród różnych naturalnych metod propagowano zdrową dietę, której preferowanym ideałem stał się wegetarianizm. Ale i w tym modelu wykorzystywano slogan o ważności śniadania, tylko inny miał być jego główny protagonista. W 1917 roku w czasopiśmie Good Health opublikowano artykuł napisany przez dietetyczkę Lennę Cooper. Tenże głosił, że śniadanie jest najważniejszym posiłkiem w ciągu dnia. Gazetę publikowało Battle Creek Sanatorium w Michigan prowadzone nie przez kogo innego, a dr Johna Harveya Kellogga, producenta płatków śniadaniowych. Cooper prowadziła zajęcia z dietetyki w jego sanatorium i pozostawała pod nieodpartym wrażeniem wyznawanych przez niego filozofii. A Kellogg, wyznawca Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego zalecał – podobnie jak inni jego koledzy prowadzący sanatoria – wegetarianizm jako element purytańskiej diety idealnej dla poskromienia naszych nieokiełznanych zwierzęcych instynktów i uchronienia nas przed grzechem masturbacji. Płatki śniadaniowe okazały się nadawać idealnie do tej misji. Duże wpływy oraz agresywne kampanie reklamowe z opiniami takich „specjalistów” jak Cooper pomogły upowszechnić ideę, że płatki śniadaniowe są doskonałym posiłkiem z samego rana. W latach 40., gdy głośno zrobiło się o witaminach, płatki oczywiście nimi wzbogacono i już nic nie stało na przeszkodzie, by nazwać je najzdrowszym i najważniejszym w ciągu dnia posiłkiem. Wkrótce potem, gdy coraz więcej kobiet zaczęło pracować, płatki okazały się idealnym posiłkiem dla całej rodziny – szybkim w przygotowaniu i oczywiście, pożywnym i, oczywiście, pełnym witamin.
Historia bardzo ciekawa i nie brak w niej elementów, z którymi się zgadzam. Myślę jednak, że znając ją warto zastanowić się, co jemy na śniadanie, kiedy i dlaczego. Bo może nie chodzi o to, żeby omijać śniadanie (zresztą posługując się angielską terminologią nie ważne, kiedy zjemy pierwszy posiłek, bo zawsze będzie to break-fast), ale żeby poczuć, czy potrzebujemy jeść je tak wcześnie i czy ma to być „typowe” śniadanie złożone z wysokoprzetworzonych produktów zawierających duże ilości cukru.
Bibliografia:
https://www.mashed.com/66838/secret-history-breakfast/
https://www.theguardian.com/lifeandstyle/2016/nov/28/breakfast-health-america-kellog-food-lifestyle